niedziela, 19 kwietnia 2015

Od Sybil "Wojna"

Dziś wstałam o 10.30. Obudziłam Calvanę , która najwyraźniej zaspała. Przy tej pracy spojrzałam na moje zdjęcie kiedy byłam mała
-Aha. Jaka ja byłam ładna.
Potem udałam się do lasu totemicznego. Spotkałam tam Anabeth , która przywitała mnie. Nic nie odpowiedziałam. Sprawiłam jej przykrość. Przeprosiłam za to i odbiegłam. Położyłam się obok drzewa. Było widać jak na czubku tej choinki układały się pisklęta , by nabyć energii na następny dzień. Zasnęłam i o dziwo obudziłam się następnego dnia rano. Pobiegałam trochę. Upolowała kurę , która miała złamane skrzydło. Heh...nie miała z mną szans...żadnych.  podeszłam na wzgórze i słuchałam pieśni ptaków. Nagle usłyszałam jęki i krzyki. Galopem popędziłam w stronę hałasu , który sprawiał ból uszu. To była Kuno...
Rzuciła się na mnie. Czy ona mnie nie poznaję?!
-Ah! Przepraszam betho! Proszę nie skarć mnię!
-Za idiotkę mnie masz?! To ja Sybil !?
Odprowadziłam ją do mojej jaskini. Tam zjedliśmy obiad. Kiedy ją zaprowadziłam do jej jaskini dowiedziałam się ciekawych rzeczy. Była alfą Watahy Złotego Skrzydła. Pogratulowałam jej. Wracając do domu przypomniała mi się gazeta którą przynosi Anamele. Znów w pośpiechu wróciłam do domu. Złapałam za ,,Codzienną Prasę". 
 ,,Delila i Underkater upominają o dziwnym znikaniu wilków "
-No tak ile teraz wilków znika.
W tym samym czasie ktoś zapukał do drzwi. To był Rex.
-Rex? Co się stało?!
-Delila karzę zebrać wszystkich na wzgórzu!
Pobiegliśmy. Na wzgórzu była Ludmiła.
-Odsunąć się!- kazałam
Ludmiła wyciągnęła zza pleców drut. Abrastic stał za Ludmiłą. Abrastic nie zdążył zaatakować  , Ludmiła wbiła mu w plecy i ręce druty. Bez zastanowienia wypuściłam czwarty ogon.

Rzuciłam się na nią. Kopnęłam ją w brzuch. Nic nie poczuła. Dotknęłam mnie i odrzuciło mnie na kilka metrów. Spojrzałam i wypuściłam szósty ogon.
Mój wróg uciekał. Goniłam ją aż do skutku. Ludmiła jedną ręką rozbiła skałę. Wyleciał zniej prawie cały wodospad. Uciekała w moją stronę. Ja też postanowiłam się nie zrażać i wytworzyłam pole siłowe , które zatrzymało wodę. I nagle usłyszałam głuchy chuk. Pobiegłam i zobaczyłam jak Luna i Anabeth mają wbite druty. Przesadziła. Teraz pozwoliłam , żeby kontrolował mnie Bijuu. Bez zastanowienia wypuściłam siódmy ogon.
Na mojej twarzy jak i na jej pojawił się szyderczy uśmiech. Ludmiła kręciła rękami , aż nagle otoczył mnie piasek tworząc kulkę. Leciała mi krew z oczu. 
-Matatabi! Proszę.- wrzasnełam 
Byłam w ciemnym pomieszczeniu ,ponieważ teraz kontrolował mnie Bijuu. Koniec. Wypuszczam ósmy ogon.
Waliłam w kulę. Nic. Postanowiłam , że zionę ogniem. Udało się. Od razu wyskoczyłam z niej. Złapałam Ludmiłę i rzuciłam nią o skały. Znów NIC. Matatabi wzięła nią i walnęła znowu. Wleciała w małą szparkę gdzie skała ją zgniotła. Poczułam ulgę. Ona nie żyję! NIE ŻYJĘ! Padłam nie żywa. Już jako Sybil. Było po wszystkim.
-Ona żyję? 
-Tak! To niesamowite!
Nagle ktoś wleciał do drzwi. 
-Zuza?- zapytał Underkater
-Tak to ja! Mam coś dla ciebie.
Zuza założyła mi ochraniacz Kumogakure. Zasłużyłam. Zuza miała na szyi ochraniacz Amegakure. 
-Teraz ja będę cię uczyć- odpowiedziała 

PS: Pamiętaj na co się umówiliśmy 
            ~~Alfa~~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz