środa, 15 kwietnia 2015

Od Luny do Sybil

Szłam z Sybil i małą kuropatwą do jaskini Shine. Gdy już tam dotarłyśmy Sybil zapukała do "drzwi" jaskini. Po krótkiej chwili z jaskini wyłoniła się Shine.
- Witaj Shine. - powiedziała Sybil.
- Witajcie. Zapraszam do środka. - odpowiedziała Shine.
- Dziękuję, ale chciałam się tylko o coś spytać
- Słucham.
- Czy jest z tobą Samelia?
- Nie. Teraz jest z Olimpią, a dlaczego się pytasz?
- Chciałyśmy pójść z Samelią na spacer i pokazać jej kilka ciekawych miejsc.
- W porządku. Są teraz w Lawendowym Lesie. Miłej drogi!
- Dziękujemy i do zobaczenia.
Skierowałyśmy się do Lawendowego Lasu. Po chwili ujrzałyśmy pierwsze drzewa lawędy. Niespodziewanie kuropatwa zeskoczyła z mojego grzbietu, na którym siedziała całą drogę i pobiegła w las.
- Zaczekaj! - krzyknęłam.
- Musimy ją złapać! Szybko!
Biegłyśmy i biegłyśmy, ale i tak jej nie dogoniłyśmy. Nagle usłyszałyśmy głos szczeniaka i poszłyśmy w tamtą stronę. Naszym oczom ukazał się piękny widok. Samelia bawiła się z kuropatwą, a Olimpia leżała obok.



PS. Przepraszam, że tak długo.

<Sybil?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz