Siedziałem w jaskini i bawiłem się kamykami. Były to kolorowe kamyki, niebieski, zielony, czerwony, fioletowy, pomarańczowy i żółty. Układałem je w różnej kolejności, aż nie zaczęła się między nimi tworzyć kolorowa nitka.
- Co robisz Drak ? - spytałam się słodko.
-Układam kamyki według właściwej kolejności, tak jak kolory tęczy. Tata powiedział, że najprawdopodobniej tęcza będzie moją specjalnością. Nie jest z tego zadowolony, ja z resztą też nie. Trochę dziwna moc. Zwłaszcza dla pół demona pół Shinigami....
- Mama , mówiła , że ja jestem wilkiem mroku i dobrze się składa , bo jestem w pełni demonem jak mama , a opowiadał ci tata o historii mamy ?
-Opowiadał... - westchnąłem. - Chciałbym mieć mroczne moce jak ty. Shinigami będą się ze mnie śmiać, bo mam kobiece moce... - spuściłem głowę.
- Może , jeszcze się ułoży . Mama się z tatą cieszyli , ale coś mama posmutniałam , jak dziś mówiła o rytuale przejścia demona . Nie smuć się będzie dobrze , rodzice gdzieś poszli , więc chodź ci coś pokarzę.
Wstałem i ruszyłem za siostrą. Trochę bałem się o moje kamyczki, ale w jaskini nikt ich nie weźmie.
Przetknęliśmy niezauważeni przez straże przy wyjściu z jaskini . Poszliśmy do starego lasu . Chodziliśmy tak z godzinę i powiedziałam :
- Mam dwie wiadomości : dobrą i złą . Dobra jest taka , że tutaj jest dużo ładnych kamyczków dla ciebie i czarnych piór , które lubię . Zła jest taka , że się zgubiliśmy .
Westchnąłem.
-Po pierwsze te kamyczki nie są magiczne, a po drugie twoja orientacja w terenie mnie załamuje. Ale wezmę ich sobie trochę, nadam im czaru - wziąłem kilka kamyczków. - Teraz chodź za mną.
Szliśmy i szliśmy i szliśmy i nic , Dalej był las , ale po dwóch godzinach wyszliśmy z lasu na tereny zakazane .
- I co kolejny znający się na terenie ! Jesteśmy na terenach zakazanych idioto !
-To na skróty!
Szliśmy przed siebie, aż nie uderzyłem w łapę jakiegoś wilka tak, że aż usiadłem.
-Tata? - zapytałem i spojrzałem w górę.
Tak, to był tata, a obok niego mama. Chyba nie byli zadowoleni...
~perspektywa Delily~
Spojrzałam na nasze dzieci , które były razem tutaj, na TERENACH ZAKAZANYCH . Spojrzałam na Underkatera .
- Co my wam mówimy , jak nas nie ma , ani na krok z jaskini . - krzyknęłam.
~perspektywa dzieci~
-Przepraszamy - powiedziałem i spuściłem głowę. - Nie chcieliśmy...
- To on chciał iść po głupie kamyczki i kazał siebie zaprowadzić do jeziorka . - próbowałam się bronić .
-Nie kłam! - spojrzałem na nią złowrogo swoimi tęczowymi źrenicami.
Kolory tęczy w moich oczach pociemniały. Serafina skuliła uszy i zaczęła mówić prawdę.
- Nie lubię cie ...... - po tych słowach nie wiem co ja zrobiłam . Moje fioletowe oczy zaświeciły na czerwony i bezwładnie pachnęłam łapą z wysuniętymi pazurami Draka .
- Nie chciałam , ja nie chciałam ....
Zaskomlałem. Kiedy podniosłem głowę przez moje oko przechodziła długa, czerwona blizna ociekająca świeżą krwią.
- Przepraszam ......
~perspektywa Delily i Underkatera~
Spojrzałam porównawczo na męża .Wzięłam na plecy Serafine , a Underkater Drakkaneina do medyka . Poleciałam z Serafiną już do jaskini . Przytuliłam ją i już nie krzyczałam . Serafina zaczęła płakać .
- Nie płacz nic mu nie będzie . - zaniosłam Serafinę na pół śpiącą do łóżka .
Przyniosłem Drakkainena do jaskini. Już od dawna spał. Położyłem go na łóżku obok Serafiny. Przez sen przyczołgał się do niej i przytulił ją. Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Mimo wszystkiego kochają się . - odezwałam się i przestraszyłam Underkatera - Chyba nie jestem aż tak straszna - zaśmiałam się.
- Wcale się nie wystraszyłem... - odwróciłem wzrok tak, żeby Delila nie widziała mojego uśmieszku.
- Kocham cię wiesz....
- Wiem - odpowiedziałem uśmiechając się szeroko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz