Muszę wyjawić wam coś bardzo ważnego. Tak naprawdę nie jestem wilkiem, tylko psem rasy husky, a to moja historia. Kiedyś żyłem w hodowli psów razem z moją matką i siostrą. Wtedy jeszcze kochałem ludzi, bo o mnie dbali. Niestety pewnego razu usłyszałem nieznajome głosy i się zaniepokoiłem. Moja matka zaczęła szczekać i powiedziała, żebym się za nią ukrył. Do klatki podeszła dwójka obcych mi ludzi. Zaczęli się patrzeć na moją siostrę. Otworzyli klatkę i wzięli moją siostrę na ręce. Była zdezorientowana, ponieważ zbliżali się już z nią do furtki.
- Mamo, co oni robią? - spytałem się. Nie odpowiedziała i spuściła wzrok na podłogę. Postanowiłem zaczekać, aż zostawią Bubonic (moją siostrę) w spokoju i ją z powrotem tu przyprowadzą. Czekałem długi czas. Z początku minuty, potem godziny, a nawet dni i tygodnie. Straciłem już nadzieję, że jeszcze kiedyś ją zobaczę. Po pewnym czasie obok mojej klatki znowu pokazała się para jeszcze innych ludzi. Przestraszyłem się.
- Mamo, co się dzieję?- zapytałem się.
- Oni chcą cię stąd zabrać. Nie pozwolę im na to! - krzyknęła. Zaczęła warczeć, a nawet szczekać. Chciała obronić mnie za wszelką cenę. Niestety nie udało jej się. Zabrali mnie. Byłem zrozpaczony. Wsadzili mnie do jakiejś skrzyni na kołach, która zaczęła się ruszać. To było straszne, potworne i nie do wytrzymania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz