To było nieprawdopodobne , że znalazłam moję rodzeństwo. Byłam szczęśliwa i wiem , że ten dzień był napiękniejszym z najpiękniejszych. Wtem ktoś zapukał.
-Jerrysweet? Co ty tu robisz? Oco chodzi!- spytałam zdziwiona
-Heh przyszłam tak poprostu...
-Dobra? To chodź?!
-To znaczy ty choć zemną
-Gdzie?
-Nad orlą łąkę...
-Gdzie...- nie dokończyłam Jerry wyrwała mnie na dwór
Jerry prowadziła mnie za las totemiczny. Nadal pogoda była tam brzydka. Widzieliśmy jelenia , który gryzł trawę , zająca zaś biegnącego w innym kierunku. Wreszcie doszliśmy. Las kończył się spadzistym stokiem. Wszystko było tam tak trudne to przejścia. Stok był tak ,,śliski'' ,że bałam się przejść na drugą stronę. Jerry uspokajała mnie. Pokazała jak zejść. No cóż ona nigdy mnie nie okłamała. Jerrysweet zeszła pierwsza , potem ja. Udało się! Stok nie skończył się śmiercią. Jerry nigdy nie mówiła o tej polanie. Była taka piękna wręcz serce się kroiło na jej widok. Delikatne spadziste stoczki spadały tworząc rozległą dolinę. Jerry mówiła , że trochę dalej jest jeziorko. Zaczęliśmy biegnąć jak szczenięta. Przypomniał mi się Piękny Srebrny Basior. Usiadłam i myślałam. Jerry to zauważyła.
-Co tak myślisz?
-Opowiem ci moją historię...
-Tak! To zamieniam się w słuch!
-Kiedy tak biegaliśmy przypomniał mi się PSB (Piękny Srebrny Basior). Po tym jak Lulu zniknęła spotkałam basiora z innej watahy. Był taki śliczny. Cały srebrny! Zakochałam się po same uszy. Biegaliśmy bawiliśmy się razem. Najbardziej lubiłam jak bawiliśmy się w chowanego i berka. Biegał tak szybko , że mógł mnie dogonić! Ale wszystko się zmieniło kiedy ktoś go zabił. Bezszczelnie oderwał mu skórę! Ten widok był taki drastyczny! Okropne. To pewnie ludzie. No , ale nie wierzę w ich istnienie zbytnio. Moje serce pękło. Nikogo już nie lubiłam i byłam taka cicha. Spotkałam watahę diamentowego serca. Przyjęli mnie do niej. Nauczycielka szczeniąt to też przyjęła. Pierwszy dzień w tej szkółce to był koszmar.
-Powitajcie Sybil! Usiądziesz obok...- opiekunka zastanawiała się , a każdy nie chciał zemną usiąść nie dziwię się!
-Obok Selene!
Usiadłam grzecznie , ale koleżanka z ławki tego nie zaakceptowała. Dokuczano mi i mówioną na mnie jajecznica. Dlaczego? Ponieważ każdy miał jakieś piękne ubarwienie , a ja takie rzadkie i niespotykane. Był tam jeden wilk , który mnie polubił to był Abrastic. I jeszcze jeden biały , który mi dokuczał non stop.
-Jajecznica! Choć tu!- śmiał się
Nie wytrzymałam i złapałam jego rękę.
-Uważaj!- ostrzegłam
Obok niego pojawił się jego brat. Wielki czarny wilk.
-O co chodzi? Co ci nie pasuję?!- spytał głupio
-Tak! On
-Dobra to jutro wieczorem na dziedzińcu! - powiedział biały wilk
-Ok!
Poszłam i się rozpłakałam. Schowałam się za drzewo. Przyszedł Abrastic.
-Czego tu szukasz! Ty też będziesz się zemnie śmiał!!- warknęłam i odeszłam
Nastąpił ten dzień. Tylko , że mój wróg przyszedł z swoim bratem.
-To nie fair!- powiedziałam , a na wilki skoczył Abrastic walcząc z nimi. Odeszły jak najdalej. Abrastic wziął mnie na ręce i poszliśmy.
-Wow- powiedziała Jerry zachwycona opowieścią
Jerrysweet zaprowadziła mnie nad jezioro. Było takie piękne. Obok niego było duże wzgórze na którym odpoczywały orły. Niebo zrobiło się różowe. Takie piękne...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz