Nie powiem, ten basior mnie naprawdę zadziwił. Najpierw do mnie zagadał, co nigdy wcześniej mi się nie przytrafiało, potem poczęstował mnie upolowaną przez siebie zdobyczą, a na koniec wyznał, że mu się podobam. I jak tu nie być sparaliżowanym? Mimo wszystko nie czułam się gotowa, by się zaprzyjaźniać na samym początku, a tym bardziej by się z kimś związywać na stałe.Niestety u mnie niema jeszcze takiego pojęcia jak "bezgraniczna miłość" i "niesamowita przyjaźń". Nie ależ odwrotnie. Są to dla mnie zupełnie obce wyrazy, których nigdy dotąd nie doświadczyłam. To tylko dlatego, że nigdy z nikim nie zawiązałam głębokich i trwałych więzów. Jak dla mnie to jestem jeszcze za młoda i niedoświadczona na poważny związek. Spojrzałam Ateonsowi w oczy.
- Atenos, bardzo Ci dziękuję, że się o mnie martwisz i za to jak mnie dzisiaj potraktowałeś. Niemniej jednak ja na pewno wiem, że nie jestem gotowa na żaden związek. Przepraszam Cię, ale to nie zależy ode mnie. Po prostu w mojej przeszłości nigdy nie miałam nikogo dla mnie bliskiego, więc zawsze byłam zdana na własną łapę. Mam nadzieję, że zrozumiesz... - powiedziałam ciągle patrząc w nich oczy.
Nie byłam pewna czy widzę w nich wahanie czy też jednak małą nutkę smutku. Byłam pewna, że będę mieć wyrzuty sumienia, a następnie żal do samej siebie. Atenos nagle przytaknął i powiedział:
- Dobrze to rozumiem. Nie będę także naciskał. Wiedz jednak, że ja będę czekał, aż do momentu, w którym będziesz gotowa, a wtedy... - uśmiechnął się do mnie i mnie przytulił. - Zatroszczę się o Ciebie i będę Cię chronił oraz kochał, aż do końca mojego życia.
Uśmiechnęłam się pod nosem i zachichotałam wtulając się w basiora.
- Na pewno będę czekać.
Zaraz się od siebie odsunęliśmy.
- Dziękuję Ci jeszcze raz za wszystko Atenos.
- To ja Ci dziękuję za odkrycie nowego uczucia, które być może pomoże mi odnaleźć nowy sens mojego życia.
- W końcu każdy skrywa w sobie choć odrobinę czułości. Niema na świecie nikogo, który by określał siebie nieczułym i bezwzględnym nie znając ani odrobiny litości. Możemy mieć serca z kamienia, ale i one będą miały swą Piętę Achillesa.
- Racja - odparł z uśmiechem. - Jesteś pewna, że nie trzeba Cię odprowadzać? Jest dość ciemno, a nawet w watasze może niekiedy coś Cię zaatakować.
- Nah, będzie dobrze, a nawet jeśli to przecież nie jestem do końca bezbronna - mrugnęłam do niego.
- Jestem bardziej doświadczony. Przy mnie przynajmniej nic Ci się nie stanie.
- Atenos, moja jaskinia jest nie daleko. Poza tym sam musisz odpocząć. Będzie dobrze, zaufaj mi, okej?
Patrzył tak na mnie przez chwilę, ale w końcu głęboko westchnął i kiwnął głowa.
- Niech Ci będzie, ale następnym razem nie słucham żadnych sprzeciwów. Będzie po mojemu. - dodał ze złośliwym uśmieszkiem, który mnie trochę przestraszył.
Tak czy siak, wciąż się boję. Niestety...
- Dobranoc, Atenos.
- Dobranoc. Śpij dobrze.
Poszłam wgłąb lasu w stronę swojej jaskini.
[Atenos chcesz dokączyć]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz