Odwróciłem głowę od twarzyczki wilczycy.
-Miałem kiedyś rodzinę.. Ale nie skończyło się to dobrze.- Mruknąłem niezbyt radosnym tonem.
Usiadłem na trawie przed nią i wziąłem głęboki wdech próbując powstrzymać łzy,patrzyłem w niebo chcąc odnaleźć odpowiednie słowa.
-W życiu różnie bywa wiesz? -Zacząłem mrużąc oczy, jak zawsze kiedy się zastawiałem.-Czasami miłość nie wystarcza aby ... Powstrzymać problemy.- Mówiłem spokojnie,powróciłem wzrokiem do Serafiny i uśmiechnąłem się lekko do dziewczyny.
-Nie pamiętam już stron z skąd pochodzę. Zawsze podróżowałem, głodny wrażeń uwielbiałem opisywać miejsce do których zawitałem. Wiesz, świat widzi się inaczej jak się "nie widzi". Zaczynasz doceniać lekki powiew wiatru nasączony zapachem róż, smyrający długie liście ostrej powierzchni traw, śpiew morza i krzyk chmur w burzowe dni...- Aż na samą myśl o tym pięknie uśmiechnąłem się.
-...Wybacz, odpłynąłem.- Zaśmiałem się nerwowo.-Ale chyba powinnaś iść do brata, i dziękuje za lekturę.-
(Safrina?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz