-Kater...ostatnio mam ciężkie chwile,Krzysztof nie odzywa się do mnie...-
-Rozumiem Anabeth,ale...-
-Kater...żadnego ale,przykro mi,ale to za wcześnie...- Uciekłam z jego jaskini,po czym zamieniłam się w kruka i odleciałam.
-Anabeth! Proszę zaczekaj!- Krzyczał z oddali,ale ja nie mogłam zostać. Przyleciałam do Sybil.
-Co się stało?!- Spytała przerażona Sybil.
-Nic...Ale Kater mi się oświadczył...-
-To co? Trzeba to uczcić!-
-Nie,bo ja się właśnie...nie zgodziłam...-
-Co? Czemu?-
-Znam go dopiero dwa dni...i jeszcze ta sprawa z Krzysztofem....-
-Oj,Anabeth rozumiem...-
-Szkoda mi słów,dobra dzięki za pogaduchy Sybil,trzymaj się!- Odleciałam,pełna smutku,bo przypomniałam sobie o Krzysztofie. W końcu trafiłam do swojej jaskini.
<<Jak dobrze być w domku>> Pomyślałam,po czym od razy położyłam się,aby przeczytać książkę. Nagle słyszę pukanie.
-Sybil! Co się stało?!-
-Kater...Kater...- Mówiła zdyszana.
-Co z nim?-
-On...-
-Sybil zaprowadź mnie tam.- Szybko z Sybil poleciałyśmy na miejsce wypadku.
-Kater! Żyjesz?- Spytałam.
-T-a-k,Anabeth,ja cię kocham...-Odpowiedział. Leżał na trawie,iż gdy biegnąc potknał się o kamień i łapę miał całą w krwi.
-Oh,Kater- Popłakałam się,ale dalej nie mogłam zapomnieć o Krzysztofie. Nagle zaczęło padać,a Katera zabrałam do szpitala.
-Kater...Ja kocham też ciebię.- Wyznałam mu choć dalej myślałam o Krzysztofie xd.
<<<Kater?>>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz