środa, 17 czerwca 2015

Od Djabriela do Serafiny

Obserwowałem tą budowlę z zapartym tchem. Piękne krajobrazy rozpościerały się przed mną jak piękne skrzydła słowika. Natura która tak szlachetnie komponowała się w ten zaczarowany obrazek oraz sama istota tej budowli zamykała się w pięknym akompaniamencie idealnego dnia. Zamknąłem oczy oczarowany i lekko nucąc spojrzałem na swą kompankę.
-Piękne jak ogrody Raju. Niezwykle imponujący widok. Musisz być szczęściarą mając w posiadaniu takie skarby.- Uśmiechnąłem się przez przymrużone oczy z zadowolenia. Czułem jak radość emanowała z tego pięknego miejsca, nie mogąc nacieszyć się tym dobrodziejstwem.
Wyszedłem na przód i zamknąłem oczy dając się ponieść sztuce.
-Natura uszczęśliwiła Ziemię , Rajem ją obdarzając,
Stoję w prochu i pyle jego blasku nie dowierzając.
Modląc się aby to nie było jedynie szczęśliwą marą.
Gdyż mój los nieszczęśliwy, gdyby to okazałoby się ma karą.-
Rzuciłem rymy na wiatr. Otworzyłem oczy i lekko westchnąłem.
-Za długie rymy, zbyt wiele samogłosek, źle umiejscowione przerwy.- mruknąłem do siebie lekko zły.Odwróciłem się do wilczycy lekko w uśmiechu przeprosin.
-Wybacz, poniosło mnie. Ale trudno się powstrzymać w takim miejscu.... I, kto to idzie?- Kiwnąłem głowę na bramę w dół ogrodu.

(Chciałaś akcję, to sobie wymyśl ;) )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz