wtorek, 3 lutego 2015

Od Underkatera do Delily

Siedziałem działem kilka godzin kując jaskinię dla malucha. Lub kilku. Bardzo ciężka robota...
Jak Underkater kuł pokój dla dzieci , poszłam do demonów . Nie wiem o klifie demonów , bo trzeba przejść przez miasto wygnańców . Przybyłam , spotkałam tylko syna Fautemoudera , syna najsilniejszego demona .Z zresztą on mnie lubi . Wytłumaczyłam mu , o co chodzi .
- Delila , to mój ojciec . Chciał być , jeszcze silniejszy i zabrał ci silność demona . A żeby go pokonać ....
-Wiem trzeba go zabić , ja przejmę tylko jego moce , a tobie dam tron nad demonami , bi mi nie jest potrzebny .
Wróciłam do swojej jaskini.
- Ja ci się pracuje kochanie ?
-Dobrze, dobrze. Prawie kończę. A jak u ciebie?
- yyyyy no dobrze , a co ?
-Pytam z ciekawości - uśmiechnąłem się. - No. Skończone. I jak się podoba?
-Pięknie , a zabierzesz mnie gdzieś ?
Pomyślałem chwilę, po czym wziąłem ją za rękę. Zaprowadziłem do jaskini, w której rosły tropikalne rośliny.
-Jakie tu piękne kwiaty . Po co mnie , akurat tutaj przyprowadziłeś ?
- Pomyślałem, że to miejsce ci się spodoba. Przeczucie- uśmiechnąłem się.
-Będzie mi tego brakować ......
-Jak to? Dlaczego brakować? - zapytałem zdenerwowany i zaskoczony.
- Nie ważne , cieszmy się chwilą , bo życie mija szybko .......
- Masz rację - uśmiechnąłem się i pocałowałem ją.
- Teoretycznie , jakby z dnia na dzień nie miało mnie być na zawsze ......
-Dla mnie jesteś wiecznością - uśmiechnąłem się i usiadłem na trawie.
Spojrzałem na nią z błyskiem w oczach.
- Powiem ci inaczej , czeka mnie coś co , albo zginę , albo będę żyć w chwale .
 -Nie pozwolę cię skrzywdzić - warknąłem. -Ktokolwiek cię tknie, będzie miał do czynienia ze mną.
 -To nie twoja walka , nie twoje życie .......
-Ale jesteś moją żoną, do jasnej chole*y! Ktokolwiek spróbuje cię skrzywdzić, urwę mu łeb! - wstałem i zacząłem chodzić w kółko.
- Nawet jakbyś chciał to nie dasz rady , to walka demonów ..........
Spojrzałem na nią.
-Jak to demonów? Czemu nic mi nie mówiłaś?
- Tam gdzie jest walka , tylko demon , może się przedostać , ......... to nie twoja sprawa .
-Myślałem, że wszystkie sprawy są nasze. Wspólne.
-Jednak nie wszystkie , nie ważne co by się stało , nie szukaj mnie , oni ciebie nie wpuszczą . Nawet jak zginę , nie szukaj mnie .
-Powiedz mi, co ja bez ciebie zrobię? Co będzie z watahą? Zostawisz mnie z tym samego?
-Nie wiem , ale muszę tam być , jeśli chce zaznać spokój .
-Ale... uważaj na siebie - przytuliłem ją.
Rozpłakałam się . Moje czarne łzy płynęły po twarzy Underkatera .
- Kocham cię ......
-Też cię kocham... - przytuliłem ją mocniej.
Chciałem by ta chwila trwała wiecznie. Otarłem jej łzy i pocałowałem delikatnie. Uśmiechnąłem się gładząc ją po policzku.
- Jakby miałam by zginąć to masz .... To był diament ochrony z mojego amuletu .
- Zrób coś mi , żeby tą noc , spędzić jak najlepiej .
-Co masz na myśli?
- Nie wiem ............
Uśmiechnąłem się i wyczarowałem czarną różę. Podałem ją waderze.
-Popatrz w gwiazdy, one wszystko ci powiedzą...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz