wtorek, 7 lipca 2015

Od Djabriela do Serafiny

Nie wiedziałem jak mam zareagować. Przepowiednie? Ratowanie życia? Jedyne co zrobiłem to zaniosłem jej do domu! Nawet nie była poważnie ranna! I.. Jaki niby anioł?! Jestem dzieciakiem z wadą wzroku, jedyne co mam to chaos w głowię przez tego durnia nekromantę i skrzydła. Czyli tysiące wilków, ba miliony!
Wziąłem głęboki wdech i zaczesałem łapą włosy. Na początku nie wiedziałem co mam odpowiedzieć.
-Ale.. To jest absurdalne.- Odwróciłem się do niej przodem i spojrzałem jej w oczy z niedowierzaniem. Na mojej twarzy zagościł uśmiech niedowierzanie.- Jaka.. Musieliście mnie z kimś pomylić. Nie jestem .. Nie, to jest niemożliwe. Żadna przepowiednia mnie nie dotyczy...- Pierwszy raz tłumaczyłem się z .. Prostego , logicznego wyjścia. Spojrzałem na wilczycę jak na wariatkę. Czułem się jakby miała zaraz wybuchnąć śmiechem, a nawet liczyłem na to, powie że to żart i żebym się nie przejmował. Byłem zmieszany, rozumiem że może dziewczynę targa wyobraźnia, może to dla niej sposób na 'podryw" ale żeby mieszać w to Alfę?
Jednak widziałem z jaką pewnością w głosie to mówi. Dziadek, Delila. Czytałem księgi ale.. Ale to nie możliwe abym był w coś wmieszany.
Nagle poczułem gniew. Zamknąłem oczy ale cała ta sprawa wyglądała na zbyt idiotyczną abym mógł powstrzymać nerwy. Starałem się jednak nie podnosić głosu, sprawiało mi to trudność biorąc ppod uwagę fakt, że palce trzęsły mi się jak galareta.
- Żadna przepowiednia nie będzie kształtować mojego życia.- Warknąłem pewny i otworzyłem oczy. Chciałem normalnego życia, żadnej magii. A co najważniejsze, nikt nie będzie układał za mnie życia.- Nie jestem żadnym aniołem, żadnym bohaterem.. - Nie wiedziałem co powiedzieć aby wyprostować tą sytację. Odwróciłem się do wyjścia i wziąłem głęboki wdech na uspokojenie..-I.. Daj mi spokój z tymi demonami.- Mruknąłem zmęczony. Złość ustąpiła jakby rozczarowaniu. Pokręciłem głową i wyszedłem zostawiając wilczycę w środku.
*************
Wyruszyłem w las, nie patrząc nawet jak stawiam kroki. Myślałem tylko o tym co usłyszałem od Serafiny. To było zbyt nierealne abym mógł uwierzyć.
Nagle stanąłem nad polaną. Uśmiechnąłem się czując słodkawy zapach kwiatów i owoców. Ruszyłem napawając się tym cudem natury. O przepowiedni, czy jest prawdziwa czy nie, pomartwię się później. Teraz będę się cieszył pięknym dniem. Może nawet coś stworzę?

<Serafina/Ktokolwiek? :) >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz