Siedziałam dalej na klifie .
- Dam radę tato , a przynajmniej spróbuje .
Siedziałam na klifie tydzień i dalej siedzę . Drogę do klifu znam ja i znał mój tata . Dla dobra dzieci zostanę tu , żeby nie musiała ich krzywdzić .
Podszedłem do Delily i usiadłem obok niej. Objąłem ją ramieniem i przytuliłem. Nie wypowiedziałem ani słowa.
- Zostaw mnie , jestem potworem...
-Nie jesteś - powiedziałem i pocałowałem ją w czoło. - Jesteś moją Delilą. I zawsze będziesz.
- Nie rozumiesz - krzyknęłam - Zmieniam się , coś gorszego . Widziałeś co mogłam zrobić z synem . Przeze mnie Serafina jest poraniona . Nie długo mogę ciebie skrzywdzić . Zostaw mnie tutaj i żyj życiem , puki ci coś nie zrobię.
Wstałem i podszedłem do niej ignorując jej krzyki bym się odsunął.
-Spokojnie - powiedziałem. - Wszystko będzie dobrze. Serafina wyzdrowiała. Drakkainen ma się dobrze. Wszystko jest w porządku. I dalej będzie, tak? - Powiedziałem cicho i spokojnie.
Słuchałam jego słów . Ale poczułam jak wyczuliły mi się zmysły . Moja śnieżno-biała sierść i akcentami czerni na łapach i uszach , zmieniła się na mocną czerń . Moje niebieskie oczy zmieniły się na krwisto-czerwone . Złość opętała mnie ponownie . Spojrzałam na Underkatera . Głosy w mojej głowie tylko mówiły ~ Zabij go , zabij , zabij .
Szłam w jego stronę i skoczyłam łapiąc go za gardło . Słyszałam tylko jak wyje z bólu . Widziałam jak płynie z jego krew . ~ Dobij go .....
Przeciwstawiłam się temu .
- Przepraszam .....
Odleciałam daleko , gdzie NIKT mnie nie znajdzie . Nie wiedziałam czy mój mąż przeżyje mój atak czy też nie.
***
Leżałem na ziemi patrząc w niebo. Chciałem pomóc, nie wyszło. Uśmiechnąłem się i zamknąłem oczy.
- Tato ! - krzyknęła Serafina - Drakkainen tu jest . Tato , kto ci to zrobił . Drakkainen szybciej , ktoś mu gardło poderżną . Szybciej !
-Nic mi nie jest - powiedziałem. - Dam radę. Zagoi się, nie ma się o co martwić.
- Zwariowałeś , zaraz się wykrwawisz .
Serafina zaczęła goić rany Underkatera .
- Kto ci to zrobił tato , powiedz . Złapiemy go i krzywdzimy go tak samo jak on ciebie . Kto to był?
-To nieistotne - powiedziałem i wstałem. - Dzieci, jestem legendą Shinigami. Myślicie, że tak łatwo się mnie pozbyć?
- Tato , nie można tak to zostawić ! Za atak na Alfę trzeba ukarać , tato!
-Powiedziałem nie. A teraz marsz do domu - powiedziałem i spojrzałem na swoją ranę. -Trzeba będzie opatrzyć... Ojeje znowu kilka godzin z życia odjęte...
- Drakkainen , przemów ojcu do rozsądku , że nie można ataku na Alfę , zostawić.
-Ani mi się waż synu, bo cię uduszę - powiedziałem i ruszyłem w stronę jaskini. -Mamy w domu śluz z sierści rosomaka?
- Tak , mamy tato - Powiedziała Serafina - Chwila moment , gdzie jest mama?
-Poszła się przejść, zostawcie ją. Ma za sobą ciężki dzień. Musi odpocząć.
Szli do domu , jak nagle Sefafina przystanęła :
- Tato , to mama cię zaatakowała?
-Hm? Nieeee... potknąłem się i wyrżnąłem o kamień. Zawsze byłem sierotą...
- Tato nic ci nie jest?
-Nieeee... - mruknąłem i rąbnąłem w drzewo. - Ała! - złapałem się za łeb. - Mówiłem...
- Tato ty lepiej nie idź , bo jeszcze się zabijesz . - Serafina wzięła Underkatera na plecy i zaniosła go jego jaskini.
-Mówiłem, że jestem sierotą, nie kaleką. Teraz muszę się opatrzyć. Serafina kochanie podasz mi igły jeżozwierza?
- Już tatusiu - Serafina szybko podała te igły - Tato , powiesz mi prawdę , co do tego ataku ? Przecież ta osoba mogła cię zabić.
-O kamień wyrżnąłem! Nikt nie jest taki głupi, żeby mnie atakować! Jestem za twardy! Ał! - pisnąłem dziewczęcym głosem wbijając sobie igłę w ranę.
- Tato , to jest głęboka rana i są bardzo widoczne ślady po kłach i pazurach .
Serafina spojrzała na ranę bliżej .... Przy ranie jest kawałek biało czarnej sierści .
- Tato , mama ma taką sierść .....
-Dużo wilków ma taką sierść... Biało czarna to nawet zebra może być. Taka zmutowana, z kłami i pazurami...
Musiałem palić głupa. Nie chciałem ich martwić.
- Tato w watasze tylko ona ma taką sierść i tylko ona ma tak jedwabistą sierść.
-Ludzieee! Tylko sobie problemy robicie! Dajcie ojcu odpocząć! Ranny jestem, nie?
- Ja tak tego nie zostawię ! - krzyknęła i wyleciała z jaskini .
***
Co ja zrobiłam ? Czy Underkater żyje ? Nie wiem , nic nie wiem . Nie wiem , ale leciałam i jak daleko jestem od watahy . Zapadła noc . Jestem tak daleko od domu , że nie wiem gdzie jestem . Osiadłam na jakiejś górze i poszłam szukać jakiejś jaskini . Znalazłam nie dużą , ale wygodną i ciepłą . Położyłam się i popłynęły mi zły , które zapewne otarł ze mnie mój mąż .
- Co ja zrobiłam .......
- Nie zrobiłaś nic złego - powiedziałem. - Wróć do domu.
- Jak mnie tu znalazłeś - krzyknęłam przerażona - Jak?
- Spokojnie. Jesteś moją Delilą, wiem, gdzie cię szukać. Dzieci się o ciebie martwią. Chodź ze mną - powiedziałem i wyciągnąłem dłoń w jej stronę.
- Nie mogę - powiedziałam ze smutkiem .
Usłyszałam znowu głosy , ale były tam silne , że dały się słyszeć przez drugą osobę :
~ Zabij ......... Zabij
- Nie ! - krzyknęłam
Głowy krzyknęły strasznym piskliwym głosem , który przeistoczył się w ból . Skuliłam się z bólu .
- Nie , nie , nie ........
~ Zabij .....
- Nie - Krzyknęłam mocniej - Nie
~ To my zabijemy ciebie !
Wtedy moje ciało uniosło się i w okolicy serca wyrosła wielka rana .
Złapałem ją i osłoniłem sobą. Zacząłem mamrotać zaklęcia, które przepędziły głosy.
- Boli ...... Boli ..... Czuje ból , czuję ból ...... Nie , nie , nie , nie to ...... Jak demon czuje , to umiera .......
- Nie umrzesz, rozumiesz? - warknąłem.
Zaniosłem ją do jaskini i położyłem na łóżku. Szeptałem prastare zaklęcia Shinigami. Rany Delily zrastały się. Widziałem, że już nie cierpi.
- Czy ja żyję , bo widzę anioła - zaśmiałam się lekko.
-A nie demona? - odpowiedziałem z tym samym uśmiechem i przytuliłem ją. - Cieszę się, że tu jesteś.
- Kochanie , jest ze mną gorzej niż myślisz . Może na chwilę się uspokoi , ale to wróci . Nie będę mogła rządzić watahą ........ Kochanie .....
- Dzieci się wszystkim zajmą. Są już duzi i dojrzali. Ja zajmę się tobą - powiedziałem i uśmiechnąłem się.
- Ale żeby dziecko przejeło rolę rodzica musi się ożenić lub wyjść za mąż.
- A kto Ci powiedział, że to na zawsze? - zaśmiałem się. - Po prostu popilnują watahy aż nie wydobrzejesz.
- Nie , nie rozumiesz . To co ze mną się dzieje jest gorszę naprawdę . Wiem co to jest . Tato też to miał , dlatego nie mógł się obronić . To jest dziedziczne . Ale tylko przez jedno pokolenie czyli na mnie to się zakończy . Dla tworzeń z POZA świata Demonów ta "choroba" jest nie pojęta , nie zrozumiała . To zabija . Kochanie , ja już nie mogę , nie mam sił na to . Nie mam .
-Nic ci nie będzie - powiedział patrząc jej w oczy. - Masz przed sobą boga śmierci, Delilo. Mogę to powstrzymać. I zrobię to
- Kochanie , czy ty nie pamiętasz jak powstaliśmy , jak powstały demony . Zniszczyliśmy bogów . Jesteśmy nad bogami i bogowie nie mają na nas wpływu .
-Zatrzymam to - upierał się. - Nie umrzesz, nie możesz!
Spojrzałam mu głęboko w oczy .
- Kochanie ...... ciesz się mną , ale pożyję , jeszcze żyję - pocałowałam go czule i lekko .
Przytuliłem ją. Nie chciałem, żeby odeszła. Kochałem ją całym sercem. Potrzebowałem jej. Z moich oczu popłynęły łzy. Przytuliłem ją mocniej.
- Nie płacz . Nawet jak mnie nie będzie , będę zawsze przy tobie , w twoim sercu , umyśle i w całym twoim ciele .
Spojrzałem na nią ze łzami w oczach.
-Na pewno jest sposób, by to zatrzymać - powiedziałem.
- Nie ma . Naprawdę nie mam . Ale patrz pozytywnie naszą córką będzie szczęśliwa z małżeństwie.
Patrzyłem na nią jak na wariatkę. Jak idiota.
-Co? - zapytałem.
- Widziałam przyszłość . Wyjdzie za mąż i będzie szczęśliwa .
-Za kogo? - zapytałem.
Nie, to nie syndrom nieufnego, nadopiekuńczego i zazdrosnego taty. Wcale nie.
-Za Djabriela .
- Chętnie go poznam. I zapoznam z innymi bogami śmierci.... znaczy ze skromnymi progami naszej jaskini - uśmiechnąłem się.
- Underkater -krzyknęłam- spokój ! Spokojnie do dobry wilk .
- Mam nadzieję - fuknąłem.
Nie wiedziałem czemu, ale nie ufałem mu, chociaż nawet go nie poznałem
- Ty nikomu nie ufasz. Pamiętaj że czytam myśli więc uważaj co myślisz .
- Wybacz... ej. Nie grzeb mi w mózgu! - krzyknąłem śmiejąc się i popchnąłem Delilę na materac.
- Masz na coś ochotę .....
- Na to, żebyś odstosunkowała się od mojego umysłu - zaśmiałem się.
- Idiota -zaś miałam się lekko i zżuciłam go z łóżka.
- Nie przezywaj mnie - powiedziałem płaczliwym głosem, pochyliłem głowę i zacząłem się śmiać jak kompletny idiota.
- Chodź tu do mnie kochanie.
- Nie. Bo mnie bijesz.
- Nie zbije . nie tym razem .
-Dobrze - powiedziałem, wgramoliłem się do łóżka i wszedłem pod kołdrę zwijając się w kłębek.
Rzuciłam się na męża . i Pocałowałam jego usta , szyję i klatę .
- Zostaw mnie siło nieczysta - zaśmiałem się machając ręką przed jej twarzą.
Przerywają pocałunek wstała z łóżka . Wstałam z łóżka z naburmuszoną miną i poszłam na balkon .
- Delila , spokój to tylko żarty -mówiłam do samej siebie- Wróć do męża . Nie . Tak . Nie
Padłam na kolana z dłońmi na twarzy .
-Delila, żartowałem - powiedziałem i przytuliłem ją.
- Zostaw mnie!
-Nie, Delila. Nie zostawię.
- Ja już nie mogę . Nie mam siły - mówiłam przez płacz - Ja muszę to zrobić!
- To, czyli co?
- Ja muszę. Ja już nie mogę tu żyć . Muszę zasiąść na tron w Demonicznym świecie ......
- Skoro tak... Ale przyjdź czasem.
- Nie rozumiesz. Jak zasiądę na tronie nie będę mogła wychodzić ze świata mroku.
-Dlaczego? - zapytałem. - Co za durne zasady. Jesteś królową, a nie wolno ci stamtąd wyjść...
- Takie zasady . Cytuję "Władca zostaje na tronie . Jest najświętszą osobą na świecie . Raz na 1000 lat może wyjść ze świata mroku i przejść się po starym świecie bogów ".
-Niech to szlag... - zakląłem i wstałem.
Moje oczy przybrały barwę czerwieni. Za mną stał Drakkainen warcząc.
Delili wróciła normalna mowa .
- Underkater dobrze wiesz , że my Demony mamy większà władzę od was . Mój ojciec zabił wszystkich bogów oprócz Boga śmierci bo był z nim w pokoju . Ale chyba muszę dokończyć czyn.
- To znaczy? - zapytałem.
- Zabić ostatniego Boga śmierci jeśli Shinigami nie potrafią się zachować.
- Zrobiłabyś mi to? - zapytałem patrząc na nią.
Nastała chwila ciszy .
- Jeśli trzeba by było to tam , więc uspokoi tych dumni chyba że mamy interweniować. Bo pamiętaj Demony sprawują władzę najwyższą.
Jeszcze nigdy jej takiej nie wiedziałem. Boję się, co z nią będzie, gdy zasiądzie na tronie. Byłaby gotowa mnie zabić...
- Jeśli któryś się odezwie, osobiście się z nim rozmówię.
Delila przybrała postać królewską .
Demony - z krzykiem odezwała się .
- Niech świat pokryje mrok . Niech nastanie cisza .
Słońce zgasło i nastała cisza .
Demon podszedł do Delily .
- Wypowidz to .
- Ja Delila Devialin Demon , najsilniejszy i najpotężniejszy Demon . W obliczu Boga śmierci , którego ułaskawił mój ojciec przed śmiercią . Przywołuje duchy zamordowanych bogów niech wstąpią we władczynię Demonów . Duchy Demonów Zemsty i duchy wrógów wstąpcie we mnie . Niech moja potęga powiększy się .
Z nieba i z mroku wyszły czarne postacie . To były wywołane przez Delilę duchy . Popatrzyły się w Delilę i ze wściekłością wniknę w nią .
Delila padła na ziemię . Jej ciało pokryła czarna mgła . Delila wyłoniła się i tak teraz się prezentowała:
- Pokłońcie się przed Królową Świata Demonów .
Wszyscy padliśmy na kolana i pochyliliśmy głowy. Od Delili bił blask, demoniczny blask. Wiedziałem, że od tej chwili wszystko się zmieni.
Podszedł pewien demon i powiedział :
-Nasza Królowa ,na tronie powinien zasiąść król .
-Underkater nie jest demonem - powiedziała Delila bez emocji .
- To musi ktoś z szlachetną krwią .
- Mueter wystąp z tłumu ! - krzyknęła Delila.
Z pochyloną głową wsłuchiwałem się w głos Delily. Kątem oka zobaczyłem jak Mueter wstaje.
- Opiekuj się nią - przekazałem mu w myślach.
- Przepraszam - powiedział Mueter - Przepraszam Underkater . Mueter podszedł do Delily pocałował w rękę . Uklękną .
- Delilo Devialin Demon wyjdziesz za mnie ?
Nie mogłem uwierzyć własnym uszom. Moje oczy rozszerzyły się. Podniosłemsię gwałtownie i spojrzałem na Delilę swoimi żółtymi oczami.
- Underkater nie zrobię tego tobie . To jest gorsze od śmierci . Stać się demon jest gorsze niż się nim urodzić . Nie zrobię ci tego ! Nie zmienię Cię !
- Delilo Devialin Demon, wiesz, że zniosę największe cierpienie, by tylko być z tobą - powiedziałem.
- Underkater , Bogu śmierci , ostatni Bogu który stąpa po ziemi . Podejdź !
Posłusznie podszedłem do Delily. Stanąłem przed nią i spojrzałem w jej piękne oczy.
- Ajasz kelei sasza kyretusz alelisz ojim
Underkater padł na ziemię . Teraz czuł ból jak człowiek . Delila klęknęła przednim . Wzięła swój miecz i rozcięła klatkę piersiową męża . Wyrwała serce , które w jej ręce jeszcze biło . Underkater zwijał się z bólu .
- Avada - wypowiedziała Delila
Serce Underkatera Zmieniło się w proch , który oblepił jego właściciela . Proch przekształcał jego w demona . Underkater czuł ten ból , który był gorszy od śmierci . Proch skończył i zabił jego wilcze ciało . Jego duch pojawił się jako :
- Demonie śmierci , bądź w tego ducha .
Underkatera wpłynęły wszystkie martwe istoty , które zabił jako bóg śmierci .
- Powstań !
Underkater wyłonił się z prochu .
Deliła machnęła ręką , żeby przybrał ładniejszą postać .
Teraz stali razem . We trójkę : Mueter , Delila i Underkater
- Pokłońcie się przed trzema władcami świata Demonów . - krzyknął pewien demon
Tak właśnie Delila z mężem i przyjacielem wróciła do władania światem Demonów jak kiedyś chciał tego jej ojciec
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz