Poszłam do swojej jaskini i zauważyłam wilka. Rzucił się na mnie a ja próbowałam się bronić lecz na próżno...
- Hej, co się stało? -zapytał jakiś wilk. Po głosie poznałam , że to basior.
- Kim jesteś?- zapytałam
<Jakiś basior?>
poniedziałek, 31 sierpnia 2015
sobota, 29 sierpnia 2015
Od Andżeli
Był ranek a ja poszłam na łąkę marzeń.Zobaczyłam tam wiele wilków zarówno małych i dużych,małe wilczki bawiące się.Przypomniało mi się dzieciństwo ja akurat miałam wspaniałe,ale nie którzy nie mieli tyle szczęścia co ja.Za uwarzyłam również na łące bawiących się Amber i Niko w tedy przypomniała mi się moja siostra,niestety już nie żyjącą Lidie.Zesmutniałam,ale się uśmiechnęłam widząc jak maluchy są szczęśliwe.
CDN
CDN
Od Mozilli do Sissi'eg
Sissi no bo wiesz ja cię pokochałam jesteś jednym z lisów jedynym którego pokochałam...
Mozilla no bo...
(Sissi przepraszam że tak krótko ale chciałam ci tylko powiedzieć o swojej miłości odpowiesz?)
Mozilla no bo...
(Sissi przepraszam że tak krótko ale chciałam ci tylko powiedzieć o swojej miłości odpowiesz?)
Od Voliny do Tezuny
Tezuna czemu co jest o co ci chodzi przecież nic nie powiem... Powiedziałam. Nie czas na to teraz dowiesz się innym razem teraz za mną. Powiedziała. Gdzie znowu idziesz. Tez?!
(przepraszam że tyle czekasz na odpowiedź ode mnie odpowiesz?)
(przepraszam że tyle czekasz na odpowiedź ode mnie odpowiesz?)
Wracajcie !
Wiem , że nie było mnie miesiąc . Ale proszę wracajcie do mnie , do waszych wilków ! Proszę !
~~Alfa~~
~~Alfa~~
niedziela, 23 sierpnia 2015
Od Delily i Underkatera
Siedziałam dalej na klifie .
- Dam radę tato , a przynajmniej spróbuje .
Siedziałam na klifie tydzień i dalej siedzę . Drogę do klifu znam ja i znał mój tata . Dla dobra dzieci zostanę tu , żeby nie musiała ich krzywdzić .
Podszedłem do Delily i usiadłem obok niej. Objąłem ją ramieniem i przytuliłem. Nie wypowiedziałem ani słowa.
- Zostaw mnie , jestem potworem...
-Nie jesteś - powiedziałem i pocałowałem ją w czoło. - Jesteś moją Delilą. I zawsze będziesz.
- Nie rozumiesz - krzyknęłam - Zmieniam się , coś gorszego . Widziałeś co mogłam zrobić z synem . Przeze mnie Serafina jest poraniona . Nie długo mogę ciebie skrzywdzić . Zostaw mnie tutaj i żyj życiem , puki ci coś nie zrobię.
Wstałem i podszedłem do niej ignorując jej krzyki bym się odsunął.
-Spokojnie - powiedziałem. - Wszystko będzie dobrze. Serafina wyzdrowiała. Drakkainen ma się dobrze. Wszystko jest w porządku. I dalej będzie, tak? - Powiedziałem cicho i spokojnie.
Słuchałam jego słów . Ale poczułam jak wyczuliły mi się zmysły . Moja śnieżno-biała sierść i akcentami czerni na łapach i uszach , zmieniła się na mocną czerń . Moje niebieskie oczy zmieniły się na krwisto-czerwone . Złość opętała mnie ponownie . Spojrzałam na Underkatera . Głosy w mojej głowie tylko mówiły ~ Zabij go , zabij , zabij .
Szłam w jego stronę i skoczyłam łapiąc go za gardło . Słyszałam tylko jak wyje z bólu . Widziałam jak płynie z jego krew . ~ Dobij go .....
Przeciwstawiłam się temu .
- Przepraszam .....
Odleciałam daleko , gdzie NIKT mnie nie znajdzie . Nie wiedziałam czy mój mąż przeżyje mój atak czy też nie.
***
Leżałem na ziemi patrząc w niebo. Chciałem pomóc, nie wyszło. Uśmiechnąłem się i zamknąłem oczy.
- Tato ! - krzyknęła Serafina - Drakkainen tu jest . Tato , kto ci to zrobił . Drakkainen szybciej , ktoś mu gardło poderżną . Szybciej !
-Nic mi nie jest - powiedziałem. - Dam radę. Zagoi się, nie ma się o co martwić.
- Zwariowałeś , zaraz się wykrwawisz .
Serafina zaczęła goić rany Underkatera .
- Kto ci to zrobił tato , powiedz . Złapiemy go i krzywdzimy go tak samo jak on ciebie . Kto to był?
-To nieistotne - powiedziałem i wstałem. - Dzieci, jestem legendą Shinigami. Myślicie, że tak łatwo się mnie pozbyć?
- Tato , nie można tak to zostawić ! Za atak na Alfę trzeba ukarać , tato!
-Powiedziałem nie. A teraz marsz do domu - powiedziałem i spojrzałem na swoją ranę. -Trzeba będzie opatrzyć... Ojeje znowu kilka godzin z życia odjęte...
- Drakkainen , przemów ojcu do rozsądku , że nie można ataku na Alfę , zostawić.
-Ani mi się waż synu, bo cię uduszę - powiedziałem i ruszyłem w stronę jaskini. -Mamy w domu śluz z sierści rosomaka?
- Tak , mamy tato - Powiedziała Serafina - Chwila moment , gdzie jest mama?
-Poszła się przejść, zostawcie ją. Ma za sobą ciężki dzień. Musi odpocząć.
Szli do domu , jak nagle Sefafina przystanęła :
- Tato , to mama cię zaatakowała?
-Hm? Nieeee... potknąłem się i wyrżnąłem o kamień. Zawsze byłem sierotą...
- Tato nic ci nie jest?
-Nieeee... - mruknąłem i rąbnąłem w drzewo. - Ała! - złapałem się za łeb. - Mówiłem...
- Tato ty lepiej nie idź , bo jeszcze się zabijesz . - Serafina wzięła Underkatera na plecy i zaniosła go jego jaskini.
-Mówiłem, że jestem sierotą, nie kaleką. Teraz muszę się opatrzyć. Serafina kochanie podasz mi igły jeżozwierza?
- Już tatusiu - Serafina szybko podała te igły - Tato , powiesz mi prawdę , co do tego ataku ? Przecież ta osoba mogła cię zabić.
-O kamień wyrżnąłem! Nikt nie jest taki głupi, żeby mnie atakować! Jestem za twardy! Ał! - pisnąłem dziewczęcym głosem wbijając sobie igłę w ranę.
- Tato , to jest głęboka rana i są bardzo widoczne ślady po kłach i pazurach .
Serafina spojrzała na ranę bliżej .... Przy ranie jest kawałek biało czarnej sierści .
- Tato , mama ma taką sierść .....
-Dużo wilków ma taką sierść... Biało czarna to nawet zebra może być. Taka zmutowana, z kłami i pazurami...
Musiałem palić głupa. Nie chciałem ich martwić.
- Tato w watasze tylko ona ma taką sierść i tylko ona ma tak jedwabistą sierść.
-Ludzieee! Tylko sobie problemy robicie! Dajcie ojcu odpocząć! Ranny jestem, nie?
- Ja tak tego nie zostawię ! - krzyknęła i wyleciała z jaskini .
***
Co ja zrobiłam ? Czy Underkater żyje ? Nie wiem , nic nie wiem . Nie wiem , ale leciałam i jak daleko jestem od watahy . Zapadła noc . Jestem tak daleko od domu , że nie wiem gdzie jestem . Osiadłam na jakiejś górze i poszłam szukać jakiejś jaskini . Znalazłam nie dużą , ale wygodną i ciepłą . Położyłam się i popłynęły mi zły , które zapewne otarł ze mnie mój mąż .
- Co ja zrobiłam .......
- Nie zrobiłaś nic złego - powiedziałem. - Wróć do domu.
- Jak mnie tu znalazłeś - krzyknęłam przerażona - Jak?
- Spokojnie. Jesteś moją Delilą, wiem, gdzie cię szukać. Dzieci się o ciebie martwią. Chodź ze mną - powiedziałem i wyciągnąłem dłoń w jej stronę.
- Nie mogę - powiedziałam ze smutkiem .
Usłyszałam znowu głosy , ale były tam silne , że dały się słyszeć przez drugą osobę :
~ Zabij ......... Zabij
- Nie ! - krzyknęłam
Głowy krzyknęły strasznym piskliwym głosem , który przeistoczył się w ból . Skuliłam się z bólu .
- Nie , nie , nie ........
~ Zabij .....
- Nie - Krzyknęłam mocniej - Nie
~ To my zabijemy ciebie !
Wtedy moje ciało uniosło się i w okolicy serca wyrosła wielka rana .
Złapałem ją i osłoniłem sobą. Zacząłem mamrotać zaklęcia, które przepędziły głosy.
- Boli ...... Boli ..... Czuje ból , czuję ból ...... Nie , nie , nie , nie to ...... Jak demon czuje , to umiera .......
- Nie umrzesz, rozumiesz? - warknąłem.
Zaniosłem ją do jaskini i położyłem na łóżku. Szeptałem prastare zaklęcia Shinigami. Rany Delily zrastały się. Widziałem, że już nie cierpi.
- Czy ja żyję , bo widzę anioła - zaśmiałam się lekko.
-A nie demona? - odpowiedziałem z tym samym uśmiechem i przytuliłem ją. - Cieszę się, że tu jesteś.
- Kochanie , jest ze mną gorzej niż myślisz . Może na chwilę się uspokoi , ale to wróci . Nie będę mogła rządzić watahą ........ Kochanie .....
- Dzieci się wszystkim zajmą. Są już duzi i dojrzali. Ja zajmę się tobą - powiedziałem i uśmiechnąłem się.
- Ale żeby dziecko przejeło rolę rodzica musi się ożenić lub wyjść za mąż.
- A kto Ci powiedział, że to na zawsze? - zaśmiałem się. - Po prostu popilnują watahy aż nie wydobrzejesz.
- Nie , nie rozumiesz . To co ze mną się dzieje jest gorszę naprawdę . Wiem co to jest . Tato też to miał , dlatego nie mógł się obronić . To jest dziedziczne . Ale tylko przez jedno pokolenie czyli na mnie to się zakończy . Dla tworzeń z POZA świata Demonów ta "choroba" jest nie pojęta , nie zrozumiała . To zabija . Kochanie , ja już nie mogę , nie mam sił na to . Nie mam .
-Nic ci nie będzie - powiedział patrząc jej w oczy. - Masz przed sobą boga śmierci, Delilo. Mogę to powstrzymać. I zrobię to
- Kochanie , czy ty nie pamiętasz jak powstaliśmy , jak powstały demony . Zniszczyliśmy bogów . Jesteśmy nad bogami i bogowie nie mają na nas wpływu .
-Zatrzymam to - upierał się. - Nie umrzesz, nie możesz!
Spojrzałam mu głęboko w oczy .
- Kochanie ...... ciesz się mną , ale pożyję , jeszcze żyję - pocałowałam go czule i lekko .
Przytuliłem ją. Nie chciałem, żeby odeszła. Kochałem ją całym sercem. Potrzebowałem jej. Z moich oczu popłynęły łzy. Przytuliłem ją mocniej.
- Nie płacz . Nawet jak mnie nie będzie , będę zawsze przy tobie , w twoim sercu , umyśle i w całym twoim ciele .
Spojrzałem na nią ze łzami w oczach.
-Na pewno jest sposób, by to zatrzymać - powiedziałem.
- Nie ma . Naprawdę nie mam . Ale patrz pozytywnie naszą córką będzie szczęśliwa z małżeństwie.
Patrzyłem na nią jak na wariatkę. Jak idiota.
-Co? - zapytałem.
- Widziałam przyszłość . Wyjdzie za mąż i będzie szczęśliwa .
-Za kogo? - zapytałem.
Nie, to nie syndrom nieufnego, nadopiekuńczego i zazdrosnego taty. Wcale nie.
-Za Djabriela .
- Chętnie go poznam. I zapoznam z innymi bogami śmierci.... znaczy ze skromnymi progami naszej jaskini - uśmiechnąłem się.
- Underkater -krzyknęłam- spokój ! Spokojnie do dobry wilk .
- Mam nadzieję - fuknąłem.
Nie wiedziałem czemu, ale nie ufałem mu, chociaż nawet go nie poznałem
- Ty nikomu nie ufasz. Pamiętaj że czytam myśli więc uważaj co myślisz .
- Wybacz... ej. Nie grzeb mi w mózgu! - krzyknąłem śmiejąc się i popchnąłem Delilę na materac.
- Masz na coś ochotę .....
- Na to, żebyś odstosunkowała się od mojego umysłu - zaśmiałem się.
- Idiota -zaś miałam się lekko i zżuciłam go z łóżka.
- Nie przezywaj mnie - powiedziałem płaczliwym głosem, pochyliłem głowę i zacząłem się śmiać jak kompletny idiota.
- Chodź tu do mnie kochanie.
- Nie. Bo mnie bijesz.
- Nie zbije . nie tym razem .
-Dobrze - powiedziałem, wgramoliłem się do łóżka i wszedłem pod kołdrę zwijając się w kłębek.
Rzuciłam się na męża . i Pocałowałam jego usta , szyję i klatę .
- Zostaw mnie siło nieczysta - zaśmiałem się machając ręką przed jej twarzą.
Przerywają pocałunek wstała z łóżka . Wstałam z łóżka z naburmuszoną miną i poszłam na balkon .
- Delila , spokój to tylko żarty -mówiłam do samej siebie- Wróć do męża . Nie . Tak . Nie
Padłam na kolana z dłońmi na twarzy .
-Delila, żartowałem - powiedziałem i przytuliłem ją.
- Zostaw mnie!
-Nie, Delila. Nie zostawię.
- Ja już nie mogę . Nie mam siły - mówiłam przez płacz - Ja muszę to zrobić!
- To, czyli co?
- Ja muszę. Ja już nie mogę tu żyć . Muszę zasiąść na tron w Demonicznym świecie ......
- Skoro tak... Ale przyjdź czasem.
- Nie rozumiesz. Jak zasiądę na tronie nie będę mogła wychodzić ze świata mroku.
-Dlaczego? - zapytałem. - Co za durne zasady. Jesteś królową, a nie wolno ci stamtąd wyjść...
- Takie zasady . Cytuję "Władca zostaje na tronie . Jest najświętszą osobą na świecie . Raz na 1000 lat może wyjść ze świata mroku i przejść się po starym świecie bogów ".
-Niech to szlag... - zakląłem i wstałem.
Moje oczy przybrały barwę czerwieni. Za mną stał Drakkainen warcząc.
Delili wróciła normalna mowa .
- Underkater dobrze wiesz , że my Demony mamy większà władzę od was . Mój ojciec zabił wszystkich bogów oprócz Boga śmierci bo był z nim w pokoju . Ale chyba muszę dokończyć czyn.
- To znaczy? - zapytałem.
- Zabić ostatniego Boga śmierci jeśli Shinigami nie potrafią się zachować.
- Zrobiłabyś mi to? - zapytałem patrząc na nią.
Nastała chwila ciszy .
- Jeśli trzeba by było to tam , więc uspokoi tych dumni chyba że mamy interweniować. Bo pamiętaj Demony sprawują władzę najwyższą.
Jeszcze nigdy jej takiej nie wiedziałem. Boję się, co z nią będzie, gdy zasiądzie na tronie. Byłaby gotowa mnie zabić...
- Jeśli któryś się odezwie, osobiście się z nim rozmówię.
Delila przybrała postać królewską .
Demony - z krzykiem odezwała się .
- Niech świat pokryje mrok . Niech nastanie cisza .
Słońce zgasło i nastała cisza .
Demon podszedł do Delily .
- Wypowidz to .
- Ja Delila Devialin Demon , najsilniejszy i najpotężniejszy Demon . W obliczu Boga śmierci , którego ułaskawił mój ojciec przed śmiercią . Przywołuje duchy zamordowanych bogów niech wstąpią we władczynię Demonów . Duchy Demonów Zemsty i duchy wrógów wstąpcie we mnie . Niech moja potęga powiększy się .
Z nieba i z mroku wyszły czarne postacie . To były wywołane przez Delilę duchy . Popatrzyły się w Delilę i ze wściekłością wniknę w nią .
Delila padła na ziemię . Jej ciało pokryła czarna mgła . Delila wyłoniła się i tak teraz się prezentowała:
- Pokłońcie się przed Królową Świata Demonów .
Wszyscy padliśmy na kolana i pochyliliśmy głowy. Od Delili bił blask, demoniczny blask. Wiedziałem, że od tej chwili wszystko się zmieni.
Podszedł pewien demon i powiedział :
-Nasza Królowa ,na tronie powinien zasiąść król .
-Underkater nie jest demonem - powiedziała Delila bez emocji .
- To musi ktoś z szlachetną krwią .
- Mueter wystąp z tłumu ! - krzyknęła Delila.
Z pochyloną głową wsłuchiwałem się w głos Delily. Kątem oka zobaczyłem jak Mueter wstaje.
- Opiekuj się nią - przekazałem mu w myślach.
- Przepraszam - powiedział Mueter - Przepraszam Underkater . Mueter podszedł do Delily pocałował w rękę . Uklękną .
- Delilo Devialin Demon wyjdziesz za mnie ?
Nie mogłem uwierzyć własnym uszom. Moje oczy rozszerzyły się. Podniosłemsię gwałtownie i spojrzałem na Delilę swoimi żółtymi oczami.
- Underkater nie zrobię tego tobie . To jest gorsze od śmierci . Stać się demon jest gorsze niż się nim urodzić . Nie zrobię ci tego ! Nie zmienię Cię !
- Delilo Devialin Demon, wiesz, że zniosę największe cierpienie, by tylko być z tobą - powiedziałem.
- Underkater , Bogu śmierci , ostatni Bogu który stąpa po ziemi . Podejdź !
Posłusznie podszedłem do Delily. Stanąłem przed nią i spojrzałem w jej piękne oczy.
- Ajasz kelei sasza kyretusz alelisz ojim
Underkater padł na ziemię . Teraz czuł ból jak człowiek . Delila klęknęła przednim . Wzięła swój miecz i rozcięła klatkę piersiową męża . Wyrwała serce , które w jej ręce jeszcze biło . Underkater zwijał się z bólu .
- Avada - wypowiedziała Delila
Serce Underkatera Zmieniło się w proch , który oblepił jego właściciela . Proch przekształcał jego w demona . Underkater czuł ten ból , który był gorszy od śmierci . Proch skończył i zabił jego wilcze ciało . Jego duch pojawił się jako :
- Demonie śmierci , bądź w tego ducha .
Underkatera wpłynęły wszystkie martwe istoty , które zabił jako bóg śmierci .
- Powstań !
Underkater wyłonił się z prochu .
Deliła machnęła ręką , żeby przybrał ładniejszą postać .
Teraz stali razem . We trójkę : Mueter , Delila i Underkater
- Pokłońcie się przed trzema władcami świata Demonów . - krzyknął pewien demon
Tak właśnie Delila z mężem i przyjacielem wróciła do władania światem Demonów jak kiedyś chciał tego jej ojciec
- Dam radę tato , a przynajmniej spróbuje .
Siedziałam na klifie tydzień i dalej siedzę . Drogę do klifu znam ja i znał mój tata . Dla dobra dzieci zostanę tu , żeby nie musiała ich krzywdzić .
Podszedłem do Delily i usiadłem obok niej. Objąłem ją ramieniem i przytuliłem. Nie wypowiedziałem ani słowa.
- Zostaw mnie , jestem potworem...
-Nie jesteś - powiedziałem i pocałowałem ją w czoło. - Jesteś moją Delilą. I zawsze będziesz.
- Nie rozumiesz - krzyknęłam - Zmieniam się , coś gorszego . Widziałeś co mogłam zrobić z synem . Przeze mnie Serafina jest poraniona . Nie długo mogę ciebie skrzywdzić . Zostaw mnie tutaj i żyj życiem , puki ci coś nie zrobię.
Wstałem i podszedłem do niej ignorując jej krzyki bym się odsunął.
-Spokojnie - powiedziałem. - Wszystko będzie dobrze. Serafina wyzdrowiała. Drakkainen ma się dobrze. Wszystko jest w porządku. I dalej będzie, tak? - Powiedziałem cicho i spokojnie.
Słuchałam jego słów . Ale poczułam jak wyczuliły mi się zmysły . Moja śnieżno-biała sierść i akcentami czerni na łapach i uszach , zmieniła się na mocną czerń . Moje niebieskie oczy zmieniły się na krwisto-czerwone . Złość opętała mnie ponownie . Spojrzałam na Underkatera . Głosy w mojej głowie tylko mówiły ~ Zabij go , zabij , zabij .
Szłam w jego stronę i skoczyłam łapiąc go za gardło . Słyszałam tylko jak wyje z bólu . Widziałam jak płynie z jego krew . ~ Dobij go .....
Przeciwstawiłam się temu .
- Przepraszam .....
Odleciałam daleko , gdzie NIKT mnie nie znajdzie . Nie wiedziałam czy mój mąż przeżyje mój atak czy też nie.
***
Leżałem na ziemi patrząc w niebo. Chciałem pomóc, nie wyszło. Uśmiechnąłem się i zamknąłem oczy.
- Tato ! - krzyknęła Serafina - Drakkainen tu jest . Tato , kto ci to zrobił . Drakkainen szybciej , ktoś mu gardło poderżną . Szybciej !
-Nic mi nie jest - powiedziałem. - Dam radę. Zagoi się, nie ma się o co martwić.
- Zwariowałeś , zaraz się wykrwawisz .
Serafina zaczęła goić rany Underkatera .
- Kto ci to zrobił tato , powiedz . Złapiemy go i krzywdzimy go tak samo jak on ciebie . Kto to był?
-To nieistotne - powiedziałem i wstałem. - Dzieci, jestem legendą Shinigami. Myślicie, że tak łatwo się mnie pozbyć?
- Tato , nie można tak to zostawić ! Za atak na Alfę trzeba ukarać , tato!
-Powiedziałem nie. A teraz marsz do domu - powiedziałem i spojrzałem na swoją ranę. -Trzeba będzie opatrzyć... Ojeje znowu kilka godzin z życia odjęte...
- Drakkainen , przemów ojcu do rozsądku , że nie można ataku na Alfę , zostawić.
-Ani mi się waż synu, bo cię uduszę - powiedziałem i ruszyłem w stronę jaskini. -Mamy w domu śluz z sierści rosomaka?
- Tak , mamy tato - Powiedziała Serafina - Chwila moment , gdzie jest mama?
-Poszła się przejść, zostawcie ją. Ma za sobą ciężki dzień. Musi odpocząć.
Szli do domu , jak nagle Sefafina przystanęła :
- Tato , to mama cię zaatakowała?
-Hm? Nieeee... potknąłem się i wyrżnąłem o kamień. Zawsze byłem sierotą...
- Tato nic ci nie jest?
-Nieeee... - mruknąłem i rąbnąłem w drzewo. - Ała! - złapałem się za łeb. - Mówiłem...
- Tato ty lepiej nie idź , bo jeszcze się zabijesz . - Serafina wzięła Underkatera na plecy i zaniosła go jego jaskini.
-Mówiłem, że jestem sierotą, nie kaleką. Teraz muszę się opatrzyć. Serafina kochanie podasz mi igły jeżozwierza?
- Już tatusiu - Serafina szybko podała te igły - Tato , powiesz mi prawdę , co do tego ataku ? Przecież ta osoba mogła cię zabić.
-O kamień wyrżnąłem! Nikt nie jest taki głupi, żeby mnie atakować! Jestem za twardy! Ał! - pisnąłem dziewczęcym głosem wbijając sobie igłę w ranę.
- Tato , to jest głęboka rana i są bardzo widoczne ślady po kłach i pazurach .
Serafina spojrzała na ranę bliżej .... Przy ranie jest kawałek biało czarnej sierści .
- Tato , mama ma taką sierść .....
-Dużo wilków ma taką sierść... Biało czarna to nawet zebra może być. Taka zmutowana, z kłami i pazurami...
Musiałem palić głupa. Nie chciałem ich martwić.
- Tato w watasze tylko ona ma taką sierść i tylko ona ma tak jedwabistą sierść.
-Ludzieee! Tylko sobie problemy robicie! Dajcie ojcu odpocząć! Ranny jestem, nie?
- Ja tak tego nie zostawię ! - krzyknęła i wyleciała z jaskini .
***
Co ja zrobiłam ? Czy Underkater żyje ? Nie wiem , nic nie wiem . Nie wiem , ale leciałam i jak daleko jestem od watahy . Zapadła noc . Jestem tak daleko od domu , że nie wiem gdzie jestem . Osiadłam na jakiejś górze i poszłam szukać jakiejś jaskini . Znalazłam nie dużą , ale wygodną i ciepłą . Położyłam się i popłynęły mi zły , które zapewne otarł ze mnie mój mąż .
- Co ja zrobiłam .......
- Nie zrobiłaś nic złego - powiedziałem. - Wróć do domu.
- Jak mnie tu znalazłeś - krzyknęłam przerażona - Jak?
- Spokojnie. Jesteś moją Delilą, wiem, gdzie cię szukać. Dzieci się o ciebie martwią. Chodź ze mną - powiedziałem i wyciągnąłem dłoń w jej stronę.
- Nie mogę - powiedziałam ze smutkiem .
Usłyszałam znowu głosy , ale były tam silne , że dały się słyszeć przez drugą osobę :
~ Zabij ......... Zabij
- Nie ! - krzyknęłam
Głowy krzyknęły strasznym piskliwym głosem , który przeistoczył się w ból . Skuliłam się z bólu .
- Nie , nie , nie ........
~ Zabij .....
- Nie - Krzyknęłam mocniej - Nie
~ To my zabijemy ciebie !
Wtedy moje ciało uniosło się i w okolicy serca wyrosła wielka rana .
Złapałem ją i osłoniłem sobą. Zacząłem mamrotać zaklęcia, które przepędziły głosy.
- Boli ...... Boli ..... Czuje ból , czuję ból ...... Nie , nie , nie , nie to ...... Jak demon czuje , to umiera .......
- Nie umrzesz, rozumiesz? - warknąłem.
Zaniosłem ją do jaskini i położyłem na łóżku. Szeptałem prastare zaklęcia Shinigami. Rany Delily zrastały się. Widziałem, że już nie cierpi.
- Czy ja żyję , bo widzę anioła - zaśmiałam się lekko.
-A nie demona? - odpowiedziałem z tym samym uśmiechem i przytuliłem ją. - Cieszę się, że tu jesteś.
- Kochanie , jest ze mną gorzej niż myślisz . Może na chwilę się uspokoi , ale to wróci . Nie będę mogła rządzić watahą ........ Kochanie .....
- Dzieci się wszystkim zajmą. Są już duzi i dojrzali. Ja zajmę się tobą - powiedziałem i uśmiechnąłem się.
- Ale żeby dziecko przejeło rolę rodzica musi się ożenić lub wyjść za mąż.
- A kto Ci powiedział, że to na zawsze? - zaśmiałem się. - Po prostu popilnują watahy aż nie wydobrzejesz.
- Nie , nie rozumiesz . To co ze mną się dzieje jest gorszę naprawdę . Wiem co to jest . Tato też to miał , dlatego nie mógł się obronić . To jest dziedziczne . Ale tylko przez jedno pokolenie czyli na mnie to się zakończy . Dla tworzeń z POZA świata Demonów ta "choroba" jest nie pojęta , nie zrozumiała . To zabija . Kochanie , ja już nie mogę , nie mam sił na to . Nie mam .
-Nic ci nie będzie - powiedział patrząc jej w oczy. - Masz przed sobą boga śmierci, Delilo. Mogę to powstrzymać. I zrobię to
- Kochanie , czy ty nie pamiętasz jak powstaliśmy , jak powstały demony . Zniszczyliśmy bogów . Jesteśmy nad bogami i bogowie nie mają na nas wpływu .
-Zatrzymam to - upierał się. - Nie umrzesz, nie możesz!
Spojrzałam mu głęboko w oczy .
- Kochanie ...... ciesz się mną , ale pożyję , jeszcze żyję - pocałowałam go czule i lekko .
Przytuliłem ją. Nie chciałem, żeby odeszła. Kochałem ją całym sercem. Potrzebowałem jej. Z moich oczu popłynęły łzy. Przytuliłem ją mocniej.
- Nie płacz . Nawet jak mnie nie będzie , będę zawsze przy tobie , w twoim sercu , umyśle i w całym twoim ciele .
Spojrzałem na nią ze łzami w oczach.
-Na pewno jest sposób, by to zatrzymać - powiedziałem.
- Nie ma . Naprawdę nie mam . Ale patrz pozytywnie naszą córką będzie szczęśliwa z małżeństwie.
Patrzyłem na nią jak na wariatkę. Jak idiota.
-Co? - zapytałem.
- Widziałam przyszłość . Wyjdzie za mąż i będzie szczęśliwa .
-Za kogo? - zapytałem.
Nie, to nie syndrom nieufnego, nadopiekuńczego i zazdrosnego taty. Wcale nie.
-Za Djabriela .
- Chętnie go poznam. I zapoznam z innymi bogami śmierci.... znaczy ze skromnymi progami naszej jaskini - uśmiechnąłem się.
- Underkater -krzyknęłam- spokój ! Spokojnie do dobry wilk .
- Mam nadzieję - fuknąłem.
Nie wiedziałem czemu, ale nie ufałem mu, chociaż nawet go nie poznałem
- Ty nikomu nie ufasz. Pamiętaj że czytam myśli więc uważaj co myślisz .
- Wybacz... ej. Nie grzeb mi w mózgu! - krzyknąłem śmiejąc się i popchnąłem Delilę na materac.
- Masz na coś ochotę .....
- Na to, żebyś odstosunkowała się od mojego umysłu - zaśmiałem się.
- Idiota -zaś miałam się lekko i zżuciłam go z łóżka.
- Nie przezywaj mnie - powiedziałem płaczliwym głosem, pochyliłem głowę i zacząłem się śmiać jak kompletny idiota.
- Chodź tu do mnie kochanie.
- Nie. Bo mnie bijesz.
- Nie zbije . nie tym razem .
-Dobrze - powiedziałem, wgramoliłem się do łóżka i wszedłem pod kołdrę zwijając się w kłębek.
Rzuciłam się na męża . i Pocałowałam jego usta , szyję i klatę .
- Zostaw mnie siło nieczysta - zaśmiałem się machając ręką przed jej twarzą.
Przerywają pocałunek wstała z łóżka . Wstałam z łóżka z naburmuszoną miną i poszłam na balkon .
- Delila , spokój to tylko żarty -mówiłam do samej siebie- Wróć do męża . Nie . Tak . Nie
Padłam na kolana z dłońmi na twarzy .
-Delila, żartowałem - powiedziałem i przytuliłem ją.
- Zostaw mnie!
-Nie, Delila. Nie zostawię.
- Ja już nie mogę . Nie mam siły - mówiłam przez płacz - Ja muszę to zrobić!
- To, czyli co?
- Ja muszę. Ja już nie mogę tu żyć . Muszę zasiąść na tron w Demonicznym świecie ......
- Skoro tak... Ale przyjdź czasem.
- Nie rozumiesz. Jak zasiądę na tronie nie będę mogła wychodzić ze świata mroku.
-Dlaczego? - zapytałem. - Co za durne zasady. Jesteś królową, a nie wolno ci stamtąd wyjść...
- Takie zasady . Cytuję "Władca zostaje na tronie . Jest najświętszą osobą na świecie . Raz na 1000 lat może wyjść ze świata mroku i przejść się po starym świecie bogów ".
-Niech to szlag... - zakląłem i wstałem.
Moje oczy przybrały barwę czerwieni. Za mną stał Drakkainen warcząc.
Delili wróciła normalna mowa .
- Underkater dobrze wiesz , że my Demony mamy większà władzę od was . Mój ojciec zabił wszystkich bogów oprócz Boga śmierci bo był z nim w pokoju . Ale chyba muszę dokończyć czyn.
- To znaczy? - zapytałem.
- Zabić ostatniego Boga śmierci jeśli Shinigami nie potrafią się zachować.
- Zrobiłabyś mi to? - zapytałem patrząc na nią.
Nastała chwila ciszy .
- Jeśli trzeba by było to tam , więc uspokoi tych dumni chyba że mamy interweniować. Bo pamiętaj Demony sprawują władzę najwyższą.
Jeszcze nigdy jej takiej nie wiedziałem. Boję się, co z nią będzie, gdy zasiądzie na tronie. Byłaby gotowa mnie zabić...
- Jeśli któryś się odezwie, osobiście się z nim rozmówię.
Delila przybrała postać królewską .
Demony - z krzykiem odezwała się .
- Niech świat pokryje mrok . Niech nastanie cisza .
Słońce zgasło i nastała cisza .
Demon podszedł do Delily .
- Wypowidz to .
- Ja Delila Devialin Demon , najsilniejszy i najpotężniejszy Demon . W obliczu Boga śmierci , którego ułaskawił mój ojciec przed śmiercią . Przywołuje duchy zamordowanych bogów niech wstąpią we władczynię Demonów . Duchy Demonów Zemsty i duchy wrógów wstąpcie we mnie . Niech moja potęga powiększy się .
Z nieba i z mroku wyszły czarne postacie . To były wywołane przez Delilę duchy . Popatrzyły się w Delilę i ze wściekłością wniknę w nią .
Delila padła na ziemię . Jej ciało pokryła czarna mgła . Delila wyłoniła się i tak teraz się prezentowała:
- Pokłońcie się przed Królową Świata Demonów .
Wszyscy padliśmy na kolana i pochyliliśmy głowy. Od Delili bił blask, demoniczny blask. Wiedziałem, że od tej chwili wszystko się zmieni.
Podszedł pewien demon i powiedział :
-Nasza Królowa ,na tronie powinien zasiąść król .
-Underkater nie jest demonem - powiedziała Delila bez emocji .
- To musi ktoś z szlachetną krwią .
- Mueter wystąp z tłumu ! - krzyknęła Delila.
Z pochyloną głową wsłuchiwałem się w głos Delily. Kątem oka zobaczyłem jak Mueter wstaje.
- Opiekuj się nią - przekazałem mu w myślach.
- Przepraszam - powiedział Mueter - Przepraszam Underkater . Mueter podszedł do Delily pocałował w rękę . Uklękną .
- Delilo Devialin Demon wyjdziesz za mnie ?
Nie mogłem uwierzyć własnym uszom. Moje oczy rozszerzyły się. Podniosłemsię gwałtownie i spojrzałem na Delilę swoimi żółtymi oczami.
- Underkater nie zrobię tego tobie . To jest gorsze od śmierci . Stać się demon jest gorsze niż się nim urodzić . Nie zrobię ci tego ! Nie zmienię Cię !
- Delilo Devialin Demon, wiesz, że zniosę największe cierpienie, by tylko być z tobą - powiedziałem.
- Underkater , Bogu śmierci , ostatni Bogu który stąpa po ziemi . Podejdź !
Posłusznie podszedłem do Delily. Stanąłem przed nią i spojrzałem w jej piękne oczy.
- Ajasz kelei sasza kyretusz alelisz ojim
Underkater padł na ziemię . Teraz czuł ból jak człowiek . Delila klęknęła przednim . Wzięła swój miecz i rozcięła klatkę piersiową męża . Wyrwała serce , które w jej ręce jeszcze biło . Underkater zwijał się z bólu .
- Avada - wypowiedziała Delila
Serce Underkatera Zmieniło się w proch , który oblepił jego właściciela . Proch przekształcał jego w demona . Underkater czuł ten ból , który był gorszy od śmierci . Proch skończył i zabił jego wilcze ciało . Jego duch pojawił się jako :
- Demonie śmierci , bądź w tego ducha .
Underkatera wpłynęły wszystkie martwe istoty , które zabił jako bóg śmierci .
- Powstań !
Underkater wyłonił się z prochu .
Deliła machnęła ręką , żeby przybrał ładniejszą postać .
Teraz stali razem . We trójkę : Mueter , Delila i Underkater
- Pokłońcie się przed trzema władcami świata Demonów . - krzyknął pewien demon
Tak właśnie Delila z mężem i przyjacielem wróciła do władania światem Demonów jak kiedyś chciał tego jej ojciec
Od Katherin do Demonyo
- Wybacz jeśli cię uraziłam - posmutniałam
- Nie ma sprawy nic się nie stało...a jeśli chodzi o to dziwne uczucie to co to może być? - zapytał zaniepokojony basior
- Wiesz nie chcę cię martwić ale to mogą być motylki - zaśmiałam się lekko
- Ah...no tak - odpowiedział - To jak opowiesz mi coś o sobie?
- Hmm...zacznijmy od tego,że moi rodzice mnie nie kochali...próbowali mnie zamordować gdy byłam mała...wcześniej mnie kochali ale zdarzyło się coś strasznego...moja babcia zginęła i wszyscy mnie o to obwiniali...choć to nieprawda... - powiedziałam po czym zaczęłam płakać i przytuliłam się lekko do basiora a on na to:
- ...
<Demonyo?>
- Nie ma sprawy nic się nie stało...a jeśli chodzi o to dziwne uczucie to co to może być? - zapytał zaniepokojony basior
- Wiesz nie chcę cię martwić ale to mogą być motylki - zaśmiałam się lekko
- Ah...no tak - odpowiedział - To jak opowiesz mi coś o sobie?
- Hmm...zacznijmy od tego,że moi rodzice mnie nie kochali...próbowali mnie zamordować gdy byłam mała...wcześniej mnie kochali ale zdarzyło się coś strasznego...moja babcia zginęła i wszyscy mnie o to obwiniali...choć to nieprawda... - powiedziałam po czym zaczęłam płakać i przytuliłam się lekko do basiora a on na to:
- ...
<Demonyo?>
sobota, 22 sierpnia 2015
Od Demonyo do Katherin
Spojrzałem na waderę.- Katherin,to milo z twojej strony,ale znamy się krótko...nie bądź zła.- Powiedziałem. Katherin,zaczęła nagle mówić. - Oh,tak... - Wadera zaczęła płakać,musiałem ją pocieszyć. Przytuliłem ją i nagle miałem takie uczucie dziwne,ale zaraz Mi przeszło. - Katherin,opowiedz mi... Coś o sobie,a ja opowiem ci coś o sobie,możemy poznać się przez to lepiej.- Wadera zgodziła się. Jednak uczucie powracało i powracało...co to za uczucie?
(Katherin?)
(Katherin?)
Od Tezuny do Voliny
-No wiesz...- powiedziałam lękając się- Ja jestem...Jinchuuriki
-Kim?- odpowiedziała
-Jestem taką osoba ,która ma w sobie zapieczętowaną bestię... Ja mam Kuramę
-Ale czemu się tak bałaś powiedzieć?
-Bo...demony i ogoniaste bestie... wiesz... toczyły wojny...
-Czyli jesteś sprz...
-Nie skąd! Teraz mamy "rozejm"
-Aha...
-Chcesz wiedzieć coś jeszcze?- powiedziałam
[Volina?]
-Kim?- odpowiedziała
-Jestem taką osoba ,która ma w sobie zapieczętowaną bestię... Ja mam Kuramę
-Ale czemu się tak bałaś powiedzieć?
-Bo...demony i ogoniaste bestie... wiesz... toczyły wojny...
-Czyli jesteś sprz...
-Nie skąd! Teraz mamy "rozejm"
-Aha...
-Chcesz wiedzieć coś jeszcze?- powiedziałam
[Volina?]
środa, 12 sierpnia 2015
Od Tezuny do Djabriela
Przechadzałam się Lawendowym Lasem. Byłam smutna , zniesmaczona. Nagle w oddali dostrzegłam wielkie czarno-niebieskie skrzydła. Na początku myślałam , że to pegaz. Ahh... kochałam te zwierzęta... Chociaż dość agresywne były przyjacielskie , chociaż nieśmiałe były prze zemnie kochane. Podbiegłam i uklękłam na wysuszonych lawendach. Okazało się , że to Djabriel...
<Djabriel?>
<Djabriel?>
Od Katherin do Demonyo
- Ja... od niedawna tu jestem, a ty? - uśmiechnęłam się do basiora
- Ja jestem tu już jakiś czas... - odwzajemnił lekkim uśmiechem
- Rozumiem...ale ja...ja chciałam ci coś powiedzieć...
- Mów śmiało! - mrugnął porozumiewawczo
W tym momencie zamarłam nie wiedziałam jak mu to powiedzieć ale...no cóż prawda jest taka, że to on mi się podoba.
- Bo wiesz Demonyo...podobasz mi się - powiedziałam i pocałowałam go w policzek
<Demonyo? odpowiesz?>
- Ja jestem tu już jakiś czas... - odwzajemnił lekkim uśmiechem
- Rozumiem...ale ja...ja chciałam ci coś powiedzieć...
- Mów śmiało! - mrugnął porozumiewawczo
W tym momencie zamarłam nie wiedziałam jak mu to powiedzieć ale...no cóż prawda jest taka, że to on mi się podoba.
- Bo wiesz Demonyo...podobasz mi się - powiedziałam i pocałowałam go w policzek
<Demonyo? odpowiesz?>
wtorek, 11 sierpnia 2015
Od Voliny do Tezuny
Czy to jakaś tajemnica???!!! Co się dzieje no weź powiedz przecież jesteśmy przyjaciółkami... Powiedziałam. Volina no bo ja ja no ja jstmm eee no... Za jąkałam się Tezuna. Tezuno czy ty chcesz mi po wiedzieć że jesteś... I wtedy Tezuna dokończyła moją wypowiedź i okazało się że...
(Nic nie szkodzi Tezuna spokojnie ja też dość późno odpowiadam liczę na to że mi teraz powiesz Tezuna?)
(Nic nie szkodzi Tezuna spokojnie ja też dość późno odpowiadam liczę na to że mi teraz powiesz Tezuna?)
Od Demonyo do Katherine
-Nie myślałem,że spotkam waderę,raczej nikt ze mną nie rozmawia,nie podchodzą nawet,a ty podeszłaś...dziękuję.- Powiedziałem.
-Za co? Nie musisz dziękować.-
Poszliśmy do pobliskiej kawiarni,zaprosiłem ją,trochę pogadaliśmy. Byłem zdziwiony,że Ona chce ze mną siedzieć w publicznej kawiarni. Wszystkie wilki uciekały.
-Od dawna tu jesteś?- Zapytałem.
KATHERINE?
-Za co? Nie musisz dziękować.-
Poszliśmy do pobliskiej kawiarni,zaprosiłem ją,trochę pogadaliśmy. Byłem zdziwiony,że Ona chce ze mną siedzieć w publicznej kawiarni. Wszystkie wilki uciekały.
-Od dawna tu jesteś?- Zapytałem.
KATHERINE?
sobota, 8 sierpnia 2015
Od Katherin do Demonyo
- Ja jestem Katherin, i nic się nie stało - powiedziałam zdobywając się na imitację uśmiechu
- Bardzo ładne imię - uśmiechnął się
- Dzięki - zarumieniłam się - Masz może ochotę przejść się na spacer ?
- W sumie nie mam niczego lepszego do roboty choćmy - zaśmiał się
<Demonyo?>
- Bardzo ładne imię - uśmiechnął się
- Dzięki - zarumieniłam się - Masz może ochotę przejść się na spacer ?
- W sumie nie mam niczego lepszego do roboty choćmy - zaśmiał się
<Demonyo?>
czwartek, 6 sierpnia 2015
Od Tezuny Do Voliny
Usiadłam na kamieniu i popatrzyłam na Volinę.
-Ach... no tak... nie wiesz
-Tezuno?
-Dowiesz się o swojim czasie...- powiedziałam opryskliwie
-Heh?!
<Volino wybacz , że tak długo :( >
-Ach... no tak... nie wiesz
-Tezuno?
-Dowiesz się o swojim czasie...- powiedziałam opryskliwie
-Heh?!
<Volino wybacz , że tak długo :( >
Od Katherin do Djabriela
Ruszyliśmy w stronę
lasu...było pięknie.Nikt jeszcze nie poznał mojej umiejętności takiej
dosyć zaskakującej chociaż bo ja wiem...to tylko śpiew.
Zaczęłam przy nim śpiewać tę oto piosenkę :
Był widocznie zaskoczony.
Śpiewała mi ją kiedyś moja mama...babcia...bliskie mi osoby.
Gdy zakończyłam moją ,,pieśń" spojrzałam na Djabriela i uśmiechnęłam się znacząco.
Wtedy Dajbriel powiedział :
- ...
<Djabriel :>? >
Zaczęłam przy nim śpiewać tę oto piosenkę :
Śpiewała mi ją kiedyś moja mama...babcia...bliskie mi osoby.
Gdy zakończyłam moją ,,pieśń" spojrzałam na Djabriela i uśmiechnęłam się znacząco.
Wtedy Dajbriel powiedział :
- ...
<Djabriel :>? >
środa, 5 sierpnia 2015
Od Djabriela do Katheriny
Strzepałem jeszcze ostatnie krople wody z swojej sierści,skrzydeł i spojrzałem na waderę.Zadała mi pewne pytanie jednak coś innego przykuło mi uwagę. W tle zauważyłem horyzont Gór Alf. Przez chwilę poczułem jak ogarnia mnie zamyślenie i tępo patrzyłem na krajobraz. Dopadło mnie wspomnienie tego cudownego ogrodu. Moment w którym poznałem bliżej córkę Alf i poznałem jej prawdziwą naturę.
Potrząsnąłem głową i westchnąłem. Nie ma co torturować się myślami, od przybycia do watahy, nie poznałem zbyt wielu wilków. Później pomęczę się problemami, teraz odpocznę.
Odwróciłem się w stronę Katheriny, która patrzyła na mnie w oczekiwaniu na odpowiedź.
-Hm...Jasne,jak na razie nigdzie mi się nie śpieszy.- Wzruszyłem ramionami z lekkim uśmiechem. - Prowadź.- Machnąłem łapą gdzieś w stronę lasu.
<Katherin? :> >
Potrząsnąłem głową i westchnąłem. Nie ma co torturować się myślami, od przybycia do watahy, nie poznałem zbyt wielu wilków. Później pomęczę się problemami, teraz odpocznę.
Odwróciłem się w stronę Katheriny, która patrzyła na mnie w oczekiwaniu na odpowiedź.
-Hm...Jasne,jak na razie nigdzie mi się nie śpieszy.- Wzruszyłem ramionami z lekkim uśmiechem. - Prowadź.- Machnąłem łapą gdzieś w stronę lasu.
<Katherin? :> >
Od Demonyo
Przechadzałem się i zauważyłem zająca,postanowiłem sobie zjeść go na kolację. Biegałem za nim i nagle się zderzyłem z nią/nim.
-Oh,przepraszam jestem Demonyo,a ty jak masz na imię?- Zapytałem.
<Ktoś?>
-Oh,przepraszam jestem Demonyo,a ty jak masz na imię?- Zapytałem.
<Ktoś?>
wtorek, 4 sierpnia 2015
Od Hery do Riptide
Rip,mogę ci coś opowiedzieć? Zapytałam. Tak Hero. Powiedział.
Miałam kiedyś partnera.. W innej watasze byłam już w tedy w ciąży. Mój partner miał walczyć o tytuł Alfy lecz na początku bitwy został urodzony mocno w gardło i on on umarł ... A ja musiałam się wynieść ze szczeniakiem z watahy i dotarłem tu i no ja jestem w ciąży Rip.
Naprawdę??????!!!!!!! Wykrzyknął Rip. Tak naprawdę ale proszę nie opuszczaj mnie ja cię kocham jak nikogo ale to nikogo na świecie... No i ja... Hero nie musisz kończyć Hero ja...
(ta historia przyszła tak spontanicznie a odpowiesz mi Rip?<3)
Miałam kiedyś partnera.. W innej watasze byłam już w tedy w ciąży. Mój partner miał walczyć o tytuł Alfy lecz na początku bitwy został urodzony mocno w gardło i on on umarł ... A ja musiałam się wynieść ze szczeniakiem z watahy i dotarłem tu i no ja jestem w ciąży Rip.
Naprawdę??????!!!!!!! Wykrzyknął Rip. Tak naprawdę ale proszę nie opuszczaj mnie ja cię kocham jak nikogo ale to nikogo na świecie... No i ja... Hero nie musisz kończyć Hero ja...
(ta historia przyszła tak spontanicznie a odpowiesz mi Rip?<3)
poniedziałek, 3 sierpnia 2015
Od Katherin do Djabriela
- Jeśli chodzi o charakter...nie do końca ponieważ takie zachowania przejawiam tylko w walce. Jestem na ogół bardzo spokojna. - odpowiedziałam.- Rozumiem doskonale - uśmiechnął się pogodnie.- Mam pomysł może chciałbyś w ramach odświeżenia trochę ze mną popływać? - rzuciłam beztrosko z lekkim uśmiechem tym razem szczerym, bardzo szczerym.
-Czemu nie...chodźmy - uśmiechnął się równie pogodnie.
Wskoczyliśmy do wody...było bardzo przyjemnie podobało mi się jego towarzystwo. Po jakimś czasie wyszliśmy na brzeg było już dosyć późno.Zobaczyłam piękny zachód słońca...nie wiem czy on go widział ale żyję nadzieją, że tak.W końcu zapytałąm :
- Djabriel czy miałbyś ochotę przejść się jeszcze kawałek by pospacerować?
<Djabirel? Czy miałbyś ochotę na serię opowiadań?>
niedziela, 2 sierpnia 2015
Od Djabriela do Katheriny
Odwróciłem głowę do fal
uderzających o klif i potrząsnąłem łbem aby wyrwać się z
przemyśleć. Spojrzałem na nią pogodnie i wstałem, chciałem
dobrze zaprezentować się nowej waderze, unikając zamyślonej
postawy. Przecież, głupio by było gdyby tak nagle zaczął rymować
a takie miejsca potrafią być...... inspirujące.
-Hm.. Nie jest to dobre miejsce na
rozmowy? Może mały spacer? -Wskazałem łapą na niedalekie wejście
do lasu.
-Z chęcią. Może nawet pokażesz mi
tereny.- Wadera zasugerowała. Fakt, łatwy sposób na rozmowę,
pogadać o lasach. Wydawała mi się jednak lekko oschła ale biła od
niej lekka ekscytacja.
Kiwnąłem głową z uśmiechem
zgadzając sie na jej pomysł.
-No tak. Wiesz.. tereny są dosyć
duże, nie wiem czy znajdziemy czas abym mógł pokazać ci
wszystko.- Ruszyłem w stronę bardziej przyjaznych miejsc niż Klif
-Ale postaram ci przynajmniej opisać
te najciekawsze.-Wzruszyłem ramionami.
Wędrowaliśmy dosyć wolno, jestem
lekkim gawędziarzem więc opisywałem jej miejsca jak tylko
potrafiłem.
Pokazałem jej Górę Alf, która
dumnie sterczała ponad wszystkimi terenami. Przeszliśmy przez
Lawendowy Las gdzie musiałem blisko trzymać skrzydła aby nie wyjść
cały w kwiatkach, wyszliśmy niedaleko Starego Lasu, jednak nie
chciałem się zapuścić zbyt głęboko. Opowiadałem jej o tych
miejscach, głównie, co gdzie się znajduje,kto tu mieszka, co tu
można znaleźć.
Wyszliśmy nad Rzeką Myśli gdzie
przystanąłem i wypiłem łyk orzeźwiającej wody.
-Miałeś rację, te tereny są nie
zmierzone.- Wadera usiadła obok mnie. Ilustrowała mnie spojrzeniem.
Wyjąłem pysk z wody i wymieniliśmy się spojrzeniami.
-A tak właściwie..- Wadera przeszła z
nogi na nogę, widocznie nad czymś myśląca.-Co robiłeś na tym
Klifie ..sam?- Zapytała, dając nacisk na ostatnie słowo.
-Hm..- Westchnąłem cicho.- Powiedzmy
że w tej watasze rzeczy dzieją się szybko i.. em... -Próbowałem
odnaleźć dobre słowo.- Nie możesz się tu nudzić. A czasami trzeba usiąść,odetchnąć... I ruszyć dalej- Odparłem
mało przekonująco ale nie kłamałem.
-Może Katherino, opowiesz mi coś o
sobie? - Chciała jeszcze zapytać mnie o coś ale szybko zmieniłem temat.Skoczyłem na kamień obok i położyłem się wygodnie.-
Twoje imię brzmi jak jeden z najsilniejszych huraganów....
Charakter też jest temu bliski?-Subtelnie chciałem ją zachęcić do
rozmowy i podniosłem brwi z uśmiechem.
Od Camille
Nowy dzień , w nowej watasze . Byłam tu nowa , więc postanowiłam przejść się tam i ówdzie .. Zatrzymałam się przy jakimś jeziorku . Napiłam się , zimnej i chłodnej wody . Położyłam się na plecach . Zaczęłam przysypiać . Obudziły mnie czyjeś kroki . Szybko wstałam , jednak coś zbiło mnie z nóg . Potoczyłam się do jakiejś skały uderzając w nią grzbietem . Jakiś szary wilk próbował wgryźć się w mój brzuch , jednak szybko zerwałam się na nogi . Po chwili drugi wilk rzucił mi się na obolałe plecy . Rozpędziłam się i rzuciłam nim o drzewo . Wilk już się nie ruszał .. Tymczasem wilk który zaatakował mnie pierwszy ponownie na mnie skoczył i złapał mnie za skórę na karku w taki sposób że nie mogłam się uwolnić . Ze strony jakiś krzaków rozległo się warknięcie , byłam przygotowana na kolejne ugryzienia.. jednak zamiast tego poczułam że ciężar z moich pleców znika..a obok zaczęła się walka pomiędzy szarym a innym wilkiem.. Próbowałam pomóc jednak kark bolał mnie okropnie ..
< Ktoś ?:) >
P.S
Proszę o poprawną pisownię.
Od Riptide Do Hery
-Oczywiście że weźmiemy! - odpowiedziałem , Hera się uśmiechneła .
- Może za dwa dni , czyli 4 sierpnia ? - zapytała
- Okej . - odpowiedziałem . Usiadłem . po chwili zapytałem
- Hera? chodź za mną! - odpowiedziałem . Ruszyłem w kierunku zachodnim . Po chwili dotarliśmy nad jakąś łąkę . Usiedliśmy na skale . Był już wieczór . Zobaczyliśmy spadające gwiazdy . Niebo było nimi pokryte .
- Ale pięknie! - powiedziała wadera . Po chwili zapytała :
< Hera ? ja jakoś nie mam weny ;-; >
Od Sue do kogoś
Chodiłam po terenach watahy . Czułam się dość dziwnie , czując spojrzenia innych wilków .
Wywęszyłam dość sporego jelenia , pobiegłam za zapachem . Jednak na miejscu spostrzegłam drugiego wilka .
- Dobra , był/a tu pierwszy/a - pomyślałam i usiadłam w cieniu pobliskiego drzewa . Jednak wilk został uderzony kopytem . Jeleń miał już go uderzyć drugi raz , ale wkroczyłam do akcji . Stanęłam przed wilkiem i zaczęłam warczeć na jelenia . Moje zatrute kły miały teraz robote . Rzuciłam się na kark jelenia , dusząc go i wstrzykując mu trucizne . Po 5-10 sekundach jeleń leżał martwy . Podeszłam do wilka .
- Nic ci nie jest? - zapytałam , patrząc się na wilka , które przeszył mnie wzrokiem .
- Nic poważnego.. - odpowiedział/a czułam się dziwnie bo byłam trochę większa od wilka . Wyglądało to dziwnie .
- Widać , jak by coś poważego ci się stało , to byś nie mógł/a się podnieść. - uśmiechnęłam się do wilka , odwzajmnił/a uśmiech .
- Widzę że jesteś nowa.. - powiedział/a.
- Tak , skąd wiesz? - zapytałam
- Bo nie widziałem/am tutaj drugiego tęczowego wilka.. odpowiedział/a
- Drugiego?! - odpowiedziałam lekko zdziwiona.
- Tak , drugiego. Syn alfy też ma niektóre części ciała tęczowe.. - odpwoedział/a . Stanęłam jak wryta . Nie wieżyłam że jest jeszcze jakiś tęczowy wilk..
- Aha.. Tak wogóle jestem Sue , możesz mi też mówić Shadow , a ty ? - zapytałam
-Jestem ..... ...
<Ktoś? >
- Bo nie widziałem/am tutaj drugiego tęczowego wilka.. odpowiedział/a
- Drugiego?! - odpowiedziałam lekko zdziwiona.
- Tak , drugiego. Syn alfy też ma niektóre części ciała tęczowe.. - odpwoedział/a . Stanęłam jak wryta . Nie wieżyłam że jest jeszcze jakiś tęczowy wilk..
- Aha.. Tak wogóle jestem Sue , możesz mi też mówić Shadow , a ty ? - zapytałam
-Jestem ..... ...
<Ktoś? >
sobota, 1 sierpnia 2015
Od Drakkainena do Lakoty
Podobno trafiła do nas nowa wadera. Siostra była czymś zajęta, rodzice zniknęli, a wypadałoby, żeby ktoś ją przywitał. Jako syn Alf chciałem zrobić dobre wrażenie i nie przynieść rodzinie wstydu. Wziąłem więc krótką kąpiel w jeziorze i wyruszyłem na spotkane nowo przybyłej. Kiedy ją zobaczyłem uśmiechnąłem się miło.
-Witaj w Watasze Wilków Czarnego Pyłu. Jestem Drakkainen, a jak ty masz na imię? - zapytałem wyciągając do wadery łapę.
<Lakota?>
-Witaj w Watasze Wilków Czarnego Pyłu. Jestem Drakkainen, a jak ty masz na imię? - zapytałem wyciągając do wadery łapę.
<Lakota?>
Subskrybuj:
Posty (Atom)