-Serafina.- Westchnąłem lekko.- Proszę, przestań.- Mruknąłem z zmęczenia i oparłem się ramieniem o ścianę obok niej. Wilczyca spojrzała na mnie zaskoczona, chyba nie podejrzewała że przerwę jej. Oraz chyba nie sądziła, ze wypowiedziałem to.
Próbowałem powiedzieć to łagodnie, zastawiałem się nad każdym słowem, bądź co bądź to jeszcze młoda i wrażliwa osoba.
- Nie chcę.. Nie rób mi wykładów okey?- Postanowiłem jednak rozwiązać to jasno.Potrząsnąłem głową.- Nie jestem dzieckiem...- Przewróciłem oczami.Chciałem jej dać jasno do zrozumienia.- A to co mówisz to.. Nie chcę cię obrazić ale nie mówisz mi niczego nowego, nic co sam bym nie wiedział oraz co.. Inni by nie wiedział. Mówiąc slangiem " Ameryki nie odkryłaś"- Spojrzałem jej w oczy,oderwałem się od ściany i stanąłem w wyjściu z jaskini.
-Czuj się jak u siebie w domu, możesz liczyć na moja gościnność. Ja wychodzę.-
Nie chciałem jej mówić po co mam wyjść, ale nie chciałem spędzać czasu z nią na gadaniu mądrości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz