-Tomoe!
-Tatusiu pomóż!
Kiedy się obudziłem bardzo bolała mnie głowa i wszystko wokół mnie stało się popiołem. Mojej rodziny już nie było obok mnie. Zacząłem płakać jak małe , bezbronne szczenię… Wstałem i zacząłem wąchać ziemie i szukać zapachu rodziny nie znalazłem go wiec pomyślałem ,że przeżyli. Wbiegłem w las i biegłem najszybciej jak umiałem.
30 min później
Po pewnym czasie złapałem trop mojej rodziny zapach był bardzo krwawy… Nie wiedziałem czy mam się cieszyć ,czy płakać i tak jak się obawiałem zobaczyłem ich martwe zakrwawione ciała pod kwitnącą wiśnią. Próbowałem ich uleczyć moją mocą lecz było już za późno… Wykopałem głębokie doły i pochowałem tam moją żonę i córeczkę. Postanowiłem , że zemszczę się nad podpalaczem. Kiedy biegłem wpadłem przez przypadek na jakaś waderę…
[jakaś wandera ?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz