niedziela, 1 marca 2015

Od Yoshidy do Atenosa

Nie powiem, ten basior mnie naprawdę zadziwił. Najpierw do mnie zagadał, co nigdy wcześniej mi się nie przytrafiało, potem poczęstował mnie upolowaną przez siebie zdobyczą, a na koniec wyznał, że mu się podobam. I jak tu nie być sparaliżowanym? Mimo wszystko nie czułam się gotowa, by się zaprzyjaźniać na samym początku, a tym bardziej by się z kimś związywać na stałe.Niestety u mnie niema jeszcze takiego pojęcia jak "bezgraniczna miłość" i "niesamowita przyjaźń". Nie ależ odwrotnie. Są to dla mnie zupełnie obce wyrazy, których nigdy dotąd nie doświadczyłam. To tylko dlatego, że nigdy z nikim nie zawiązałam głębokich i trwałych więzów. Jak dla mnie to jestem jeszcze za młoda i niedoświadczona na poważny związek. Spojrzałam Ateonsowi w oczy.
- Atenos, bardzo Ci dziękuję, że się o mnie martwisz i za to jak mnie dzisiaj potraktowałeś. Niemniej jednak ja na pewno wiem, że nie jestem gotowa na żaden związek. Przepraszam Cię, ale to nie zależy ode mnie. Po prostu w mojej przeszłości nigdy nie miałam nikogo dla mnie bliskiego, więc zawsze byłam zdana na własną łapę. Mam nadzieję, że zrozumiesz... - powiedziałam ciągle patrząc w nich oczy.
Nie byłam pewna czy widzę w nich wahanie czy też jednak małą nutkę smutku. Byłam pewna, że będę mieć wyrzuty sumienia, a następnie żal do samej siebie. Atenos nagle przytaknął i powiedział:
- Dobrze to rozumiem. Nie będę także naciskał. Wiedz jednak, że ja będę czekał, aż do momentu, w którym będziesz gotowa, a wtedy... - uśmiechnął się do mnie i mnie przytulił. - Zatroszczę się o Ciebie i będę Cię chronił oraz kochał, aż do końca mojego życia.
Uśmiechnęłam się pod nosem i zachichotałam wtulając się w basiora.
- Na pewno będę czekać.
Zaraz się od siebie odsunęliśmy.
- Dziękuję Ci jeszcze raz za wszystko Atenos.
- To ja Ci dziękuję za odkrycie nowego uczucia, które być może pomoże mi odnaleźć nowy sens mojego życia.
- W końcu każdy skrywa w sobie choć odrobinę czułości. Niema na świecie nikogo, który by określał siebie nieczułym i bezwzględnym nie znając ani odrobiny litości. Możemy mieć serca z kamienia, ale i one będą miały swą Piętę Achillesa.
- Racja - odparł z uśmiechem. - Jesteś pewna, że nie trzeba Cię odprowadzać? Jest dość ciemno, a nawet w watasze może niekiedy coś Cię zaatakować.
- Nah, będzie dobrze, a nawet jeśli to przecież nie jestem do końca bezbronna - mrugnęłam do niego.
- Jestem bardziej doświadczony. Przy mnie przynajmniej nic Ci się nie stanie.
- Atenos, moja jaskinia jest nie daleko. Poza tym sam musisz odpocząć. Będzie dobrze, zaufaj mi, okej?
Patrzył tak na mnie przez chwilę, ale w końcu głęboko westchnął i kiwnął głowa.
- Niech Ci będzie, ale następnym razem nie słucham żadnych sprzeciwów. Będzie po mojemu. - dodał ze złośliwym uśmieszkiem, który mnie trochę przestraszył.
Tak czy siak, wciąż się boję. Niestety...
- Dobranoc, Atenos.
- Dobranoc. Śpij dobrze.
Poszłam wgłąb lasu w stronę swojej jaskini.

[Atenos chcesz dokączyć]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz